Wiadomość potwierdza jedną z wersji, które o przyszłości Donalda Tuska krążyły od dawna. I to nie tylko w wyniku przecieków z jego otoczenia, ale też na podstawie zwykłej publicystycznej dedukcji. Jeśli się zastanowić, czemu mają służyć różne działania premiera, jego stanowisko w wielu sprawach, to, niestety, można wywnioskować, że nie służą celom państwa, ale celom Donalda Tuska.
Warzecha mówi o działaniach Tuska, które są przykładami "przygotowywania" do zajęcia stanowiska w KE.
Przede wszystkim chodzi o płynięcie z tzw. głównym nurtem europejskim, odbudowywanie na siłę relacji z Rosją, bierność wobec sprawy Nord Streamu, całe zachowanie wokół katastrofy smoleńskiej, co też oczywiście ma związek ze stosunkami z Rosją. To są wreszcie widoczne w ostatnim czasie usilne próby przekonania, że Polska robi wszystko, żeby się za wszelką cenę zmieścić w kryteriach budżetowych Unii. Wszystko to się układa – myślę zwłaszcza o polityce zagranicznej – w dosyć spójną całość.
Według publicysty w innych warunkach moglibyśmy kibicować naszemu premierowi:
Pomyślałem, że w normalnych warunkach powinniśmy się z tego cieszyć i trzymać kciuki za polskiego premiera na czele Komisji Europejskiej. Ale jak się spojrzy na cały kontekst tej sprawy, to już o radości nie może być mowy. Wierzę w bardzo twardą, realistyczną wizję stosunków międzynarodowych, według której każdy załatwia swoje interesy.