Jestem w głębokiej frustracji Polską. Polakami. Tonem debaty. Problemami, które są jej przedmiotem. Premierem. Marszałkinią. Ministrą. Szefem opozycji. Palikotem. Trupojadami i happenerami. Politycznymi marketigowcami. Spin doktorami. Całą ta rzeszą młodocianych politycznych nieudaczników. Dla których lustracje, IPN-y, kłótnie polsko-ruskie, Smoleńsk są wybawieniem od rzeczywistych problemów i wyzwań. Ktoś pisze, z lewicy, że Smoleńsk to nowa religia. Głupstwa pisze. Żadna religia. Instrument. Chyba, że religia to instrument.
Dodaje także komentarz dotyczący religii:
Ja jestem agnostyk. Wierzę w coś, czego nie rozumiem i co jest większe od największego. Codziennie staję przed takim Bogiem. Z podziwem i absolutnym niezrozumieniem. I złoszczę się codziennie na monoteistów, którzy, każdy z nich, katolicy też, uważają, że ich Bóg jest superbogiem. A inni mają jakichś gorszych Bogów.
Mam przed oczami twarze Sterników. Kardynałów, arcybiskupów i biskupów. A nawet papieża. I im nie wierzę. Przeważającej części spośród nich. Ci, którym wierzę, są naprawdę nieliczni. Może w moim wieku wzrok już ograniczony. Pole widzenia zawężone. To akurat na pewno. Jestem więc dzieckiem szczęścia. Widzę coraz mniej.