Paradowska na swoim blogu pisze:
Okazuje się, iż prezes PiS krok w krok, najwierniej jak można, za Niemcami podąża, bo to oni przecież uruchomili tę hecę z bojkotem mistrzostw. Podobno wszystko w obronie Julii Tymoszenko. Trudno w to uwierzyć, bo Tymoszenko siedzi już dawno i jakoś prezes PiS niczego Ukrainie nie chciał zabierać i też nie słychać było, by PiS szczególne wysiłki podejmował, aby coś zmienić.
Zdaniem publicystki, w długi majowy weekend wszyscy „producenci wszelkiego rodzaju bzdur” byli szczególnie zajęci:
Oto prezes PiS zakrzyknął, aby bojkotować Euro 2012 na Ukrainie, a nawet uruchomić procedurę odebrania Ukrainie jej kawałka rozgrywek w piłce nożnej. Że Kaczyński chce coś bojkotować, nie dziwi. Bojkotuje władze własnego kraju, instytucje własnego państwa, więc dlaczegóż by nagle miał być bardziej litościwy dla takiej Ukrainy?
Paradowska wytyka prezesowi PiS jego „nagłe” zainteresowanie sprawą Tymoszenko: