Ja myślę, że najbliższa rodzina, śp. pani Ani Walentynowicz już dosyć przeszła. (...) Ta już kolejna ekshumacja jest dowodem na to, jak państwo w tym wymiarze instytucjonalnym: prokuratury, Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, sanepidu nie dało rady.
Zapytany o dzisiejsze zamieszanie na Cmentarzu Powązkowskim, stwierdził:
Rodzina śp. Anny Walentynowicz poprosiła przyjaciół Pani Anny Walentynowicz, "Solidarność", aby towarzyszyła im, w jak sądzę, a nawet jestem o tym bardzo głęboko przekonany, bardzo trudnej godziny, w której po raz kolejny zwłoki, mam nadzieję, że ich mamy, tak samo jak oni mają taką nadzieję, bo dzisiaj do końca tego nikt nie wie, nawet prokuratura.
Konrad Piasecki dopytywał czy miało być to oddanie hołdu Annie Walentynowicz, Brudziński nie zaprzeczył:
Tak. Ta grupa ludzi, która zebrała się, zarówno o godzinie 3 w nocy wczoraj w Gdańsku, jak i dzisiaj na Powązkach, to była grupa ludzi, przyjaciół tych, którzy zostali w urągających godności, każdej zmarłej osoby okolicznościach pochowani. Tak samo jak syn i wnuk Pani Anny Walentynowicz, zachodzę w głowę, dlaczego otwarcie trumny tuż po tej katastrofie w Polsce było niemożliwe, bo tak sobie zażyczyli Rosjanie, a dzisiaj nagle prokuratura stwierdza, że jest to konieczne, aby stwierdzić, kto tak naprawdę jest pochowany zarówno w Gdańsku, jaki i w Warszawie.