Zbigniew Hołdys jest człowiekiem wielu talentów. Niektóre są niekwestionowane, inne – jak lukrowany wywiad z przywódcą komunistycznej junty gen. Wojciechem Jaruzelskim – budzą zachwyt tylko Tomasza Lisa i akolitów. No, ale nasz świat bez świata według Hołdysa byłby równie niepełny jak, powiedzmy na rybkę, bez Stefana Niesiołowskiego.
Dlatego zaniepokoiliśmy się najnowszymi utworami naszego wspaniałego wielkiego myśliciela:
To jest ta noc, kiedy lunatycy wychodzą z siekierami z domów i sieją spustoszenie.
Co gorsza Twitter twierdzi, że Hołdys opublikował je… około drugiej w nocy.
Zważmy, że wielki nasz współczesny myśliciel – znany wszystkim z predylekcji do subtelnego języka (zwłaszcza wobec przeciwników politycznych, których nazywał słowem na „ch”, które jakże często na murach widzimy przez samo „h” – ale nasz wielki językoznawca jeszcze w tej sprawie ostatniego, nomem omen, słowa nie powiedział) -okrasił był to jeszcze uwagą: