Pani profesor nie ma wątpliwości, że pomysł rządu jest populistyczny:
Decyzja rządu pana premiera o oferowaniu polskim rodzinom roku urlopu macierzyńskiego należy do stale rosnącego zbioru decyzji populistycznych, obliczonych na wyborczy efekt. (...) Pan premier eufemistycznie nazywa je "rozsądnymi", a to trochę tak, jakby za rozsądne uznać wydłużenie o miesiąc wakacji gorszym uczniom lub jak dawanie becikowego: fajne to, kosztowne i niczemu dobremu (na dłuższą metę) nie służy.
Środa pisze dlaczego dłuższy urlop macierzyński jest takim problemem:
Niektóre kobiety bardzo się ucieszą z tego "daru" pana premiera, sondaże PO wzrosną, ale w kwestiach prawdziwej równości jest to duży krok w tył. To znów powiększy różnice między kobietami a mężczyznami na rynkach pracy - i w kwestii ich zatrudniania, i ich karier oraz równości wynagrodzeń.
I tłumaczy: