Początek wywiadu skupiony był wokół wydarzeń związanych ze Świętem Niepodległości:
Po marszu niepodległości porównał pan skrajnych narodowców do lewicowej "Krytyki politycznej". To było szokujące.
- Powiem więcej: nie ma symetrii między skrajną prawicą a skrajną lewicą, bo nie słyszałem, żeby skrajna prawica zapraszała tutaj bojówki faszystów niemieckich, a potem udzielała im schronienia.
Robert Winnicki, lider Młodzieży Wszechpolskiej, krzyczy, że trzeba obalić republikę pookrągłostołową, czego boją się liberałowie i pedały, a koledzy odkrzykują mu, że ci ludzie będą wisieć. Słyszał pan coś takiego z ust lewicy?
- Rozliczenie elit okrągłostołowych to był postulat co najmniej połowy partii politycznych wywodzących się z ruchu "Solidarność", ale czy chciałyby panie delegalizować np. PiS? Wypowiedzi narodowców są głupie i szkodliwe. Tego typu okrzyki z tłumu powinny być ostrzeżeniem dla organizatorów, żeby nie igrali z ogniem, bo ja się zgadzam z premierem Tuskiem, że trzeba zmienić język polityki, usunąć z niego agresję. Ale adresuję ten postulat także do samego siebie i mojej własnej partii oraz do ugrupowań na lewo od nas.