Terlikowski analizuje dla portalu stefczyk.info dlaczego Palikot powrócił do dawnych haseł:
Palikot po prostu zorientował się, że jedyną płaszczyzną, na której może coś zyskać w sondażach jest agresywny antyklerykalizm. Powiedzmy sobie szczerze, że przecież lewica obyczajowa to jest margines w Polsce, promil ludzi zainteresowany jest rewolucją obyczajową Palikota. Natomiast nie brakuje przaśno-buraczanych antyklerykałów. I gdy Palikot zorientował się, że nic innego nie chwyta, to wrócił do swoich starych haseł.
I dodaje, że partia Palikota jest wydmuszką:
Palikot ma szansę raczej na taki elektorat, który nie głosował w ogóle albo głosował na SLD i raczej nie głosował na Platformę Obywatelską, bo ta partia była dla niego zbyt mało centrowa, za bardzo ateistyczna, a przynajmniej za mało antyklerykalna. (...) Prawda jest taka, że jedyną treścią Ruchu Palikota i jego partii jest wojna z religią. I jak tę treść zabierzemy, to okazuje się, że nie pozostaje zupełnie nic. Jakaś nędzna wydmuszka. Palikot, żeby istnieć, musi walczyć z Kościołem.