Z pochodzącym z Nigerii posłem Johnem Godsonem z PO, działacze Platformy oraz ta bardziej postępowa część elektoratu wiązała wielkie nadzieje. W końcu był to pierwszy czarnoskóry poseł w Sejmie, dzięki któremu nasza polityka miała stać się nie tylko dosłownie bardziej kolorowa. Niestety, okazało się że poseł Godson nie jest jedynie kwiatkiem do kożucha, a ma swoje poglądy - i to poglądy mocno wsteczniackie, żeby nie powiedzieć "ciemnogrodzkie". Najpierw w sprawie in vitro, potem aborcji, a ostatnio związków partnerskich zawiódł kolorowe marzenia tolerancyjnych wyborców platformy.
Nic dziwnego, że wśród młodych, wykształconych z dużych miast szerzy się bunt. Aż zostali zmuszeni wejść na wyższy poziom tolerancji. Wypominali mu, że gdyby nie tacy jak oni , nadal byłby niewolnikiem (czytaj: czarnoskóry nie ma prawa być chrześcijaninem i konserwatystą), że staje w jednym szeregu z przeciwnikami mieszanych rasowo małżeństw , nawet to że wysługuje się "czarnym" (tj. tym innym czarnym), choć jest protestantem. Jednak najpełniej to oburzenie wyraził pewien "dr Michał Roszak", młody adwokat. Napisał on do Godsona taki oto pełen pasji i rzeczowych argumentów list:
Szanowny Panie Pośle,
głęboko przemyślałem sprawę mojego maila do Pana, Pana odpowiedzi, sprawę dyskusji nad związkami partnerskimi i Pana głosowania. Do Pana, który mimo wszystko jest (chyba?) trochę inteligentniejszy od swoich kolegów, chciałbym więc napisać jeszcze jedno słowo:
CZARNUCH