Wyobraźmy sobie taką historię: dwóch księży regularnie i brutalnie gwałci pięcioro młodych ministrantów. Jakby tego było mało, kiedy sprawa wychodzi na jaw, księża próbują ich uciszyć, proponując pieniądze za milczenie. Nie trzeba chyba mówić, że historia ta byłaby jednym z hitów liberalnych mediów, a temat wzmocniony kategorycznymi i emocjonalnymi komentarzami publicystów nie schodziłby z łamów i anten.
Podobna historia zdarzyła się naprawdę, jednak medialnej burzy nie było. Zapewne nie ma to związku z tym, że sprawcami nie byli księża, ale dwóch amerykańskich homoseksualistów, którzy korzystając z pełni ze swoich "fundamentalnych praw człowieka" wzięli ślub i zaadoptowali dziewięcioro chłopców. Brak zainteresowania tym tematem zdziwił publicystę Wojciecha Teistera z "Gościa Niedzielnego".
Po wielkiej krucjacie jaką Tomasz Lis, Newsweek i inne mainstreamowe tytuły wytoczyły przeciw pedofilom można było się spodziewać, że na okładce najnowszych numerów zobaczymy twarze George'a Harasza i Douglasa Wirtha - dwóch amerykańskich gejów, którzy zawarli ze sobą homoseksualny związek "małżeński", adoptowali dziewięciu chłopców, po czym brutalnie ich gwałcili. Ameryka żyje teraz ich procesem
Tymczasem na okładce Newsweeka ciężarna, na okładce Wprost Jaruzelscy, itd, itp. Liczyłem, naprawdę liczyłem, że dziennikarze śledczy Lisowego tygodnika, którzy z taką pasją tropią pedofilów w sutannach, i tym razem staną na wysokości zadania i opiszą całą sprawę szeroko, nadając jej rozgłosu przez krzykliwą okładkę. A tu cicho sza.
Jakby tego było mało, autor zarzuca ww. mediom cynizm.