Sezon ogórkowy w pełni, więc z braku sensacji mamy do przerobienia takie mniejsze sensacyjki - jak choćby zakłócenie wykładu Zygmunta Baumana przez grupkę chuliganów we Wrocławiu. A ponieważ to już trzeci taki incydent, kiedy zakłócane są lewicowych autorytetów, musi to oznaczać jakiś szerszy i bardzo niepokojący fenomen społeczny. A to z kolei - według reguł, którymi rządzą się media - musi koniecznie wymagać społeczno-politycznej analizy tego zjawiska. Nie zawiódł w tym względzie wieloletni publicysta "Polityki", Daniel Passent. Wysunął on bardzo elegancką tezę, że chuligańscy "narodowcy" to naturalni sojusznicy "kulturalnej prawicy".
Narodowcy są taranem, szpicą, mają ten sam cel, co główny nurt prawicy, tylko metody inne. Faktycznie ich działalność jest jak najbardziej na rękę bardziej umiarkowanej i kulturalnej prawicy. W te wydarzenia wpisuje się rzucanie tortem w sędzię, czy Liga Republikańska (z Mariuszem Kamińskim, wczoraj szefem CBA, dziś wysokim funkcjonariuszem PiS), która rzucała jajkami w parę prezydencka. Należy do tego również uderzenie cegłą w głowę gen. Jaruzelskiego i – niestety – morderstwo działacza PiS w Łodzi. Gwałtowne czyny mają swoje przedłużenie w gorących słowach i w języku debaty publicznej, w „przemyśle pogardy", który nie jest obcy żądnej ze stron.
- pisze Passent. W jaki sposób realizują interesy prawicy? Passent tłumaczy:
Jeżeli bojówki będą decydować kto ma prawo wykładać, kogo może zaprosić prezydent miasta Wrocławia, komu można wynająć salę, to ma to na celu przede wszystkim zastraszenie lewicy i zamknięcie jej w klatce, w której będzie sobie mogła dyskutować, podczas gdy narodowcy będą się szarogęsić w miejscach publicznych. Szereg imprez (jak np. spotkanie z posłem Biedroniem w Gdańsku) będzie odwołanych po prostu z troski o bezpieczeństwo uczestników. Ktoś, kto będzie chciał zaprosić lewicową panią profesor lub sławnego intelektualistę, będzie ryzykował awanturę. I o to chodzi.
I o ile można się jeszcze zgodzić, że coraz ostrzejszy język debaty mógł się przyczynić do radykalizacji "protestów" (w tym i takich akcji), to trzeba naprawdę nieźle wygimnastykować umysł, żeby wymyślić, w jaki sposób chamstwo, chuligaństwo, czy zadymy pomagają prawicy. No, chyba że się w tym umyśle obraz prawicowca jako zaplutego, agresywnego troglodyty o totalitarnych tendencjach.