Skandal. Bo jak inaczej nazwać fakt, że ktoś tak dobrze opłacany i na takim stanowisku jak europoseł Paweł Kowal ma czelność przyznawać się do wiary w cuda, mówiąc m.in.(w rozmowie z Jackiem Żakowskim), że "umysłowy rozwój nie wyklucza przekonania o wsparciu Boga w trudnych momentach", że "nie widzi w tym zabobonu" i w końcu, że "cud stanowi ważny element historii". Na szczęście haniebne te słowa doczekały się zdecydowanej reakcji nieposkromionej strażniczki świeckości w państwie prof. Magdaleny Środy.
Na łamach dzisiejszej "Gazety Wyborczej", w tekście pt. "Czy europoseł Kowal może sobie pozwolić na mówienie głupstw?" pani profesor w następujących słowach dała odpór skandalicznym bredniom Kowala.
(...) Europoseł Kowal tylko w Polsce może sobie pozwolić na mówienie tego rodzaju głupstw. Nie zrobiłby tego nigdy na forum europejskim, bo zostałby ośmieszony i zmarginalizowany, nawet w grupie europejskich konserwatystów. W Polsce i tylko w Polsce - jak się okazuje - wszystko można.
Będąc naukowcem - i to o wyższym stopniu naukowym niż europoseł - Środa nie poprzestaje jednak tylko na zwykłym oburzeniu i potępieniu zacofania Kowala. Chce dogłębnie zbadać i zinterpretować to zjawisko.
Jej główną hipotezą jest ta, że Kowal plecie te bzdury, by zdobyć poparcie - jak to określiła - "afrykanizującego się Kościoła polskiego" (tak na marginesie: czy gdyby Środa określiłaby w taki sposób innej grupy wyznaniowej, czy nie zostałaby na forum europejskim zmarginalizowana i oskarżona o rasizmt w grupie europejskich postępowców?):