Dzięki głosom bydgoskich radnych most im. Lecha Kaczyńskiego przestał się tak nazywać, odwracając tym samym . Decyzja ta spotkała się głównych w mediach ze zdumiewająco solidarną krytyką. I nie chodzi tu tylko o portal wPolityce.pl, który zareagował rytualną sondą "Czy wstydzisz się za bydgoskich radnych" (możliwe odpowiedzi: tak; nie, żal mi ich upadku; i mam mieszane uczucia wstydzę się, ale jednocześnie mi ich żal). Swoje oburzenie na małostkowość platformerskich działaczy wyraziły np. publicystki "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska, Katarzyna Kolenda-Zaleska i Monika Olejnik.
Jest jednak pewien człowiek w tym zacnym piśmie, który potrafił wznieść się ponad tę śmieszną solidarność i poprzeć radnych z Bydgoszczy. Nazywa się Marcin Kowalski i przedstawił dla swojego poparcia bardzo oryginalne argumenty.
W moim rodzinnym mieście pokutuje powiedzenie: "Co myśli po trzeźwemu, mówi po pijanemu". W dobie internetu należy je sparafrazować: "Co myśli po trzeźwemu, wyrzuca z siebie na forum internetowym". (...)
Przeciwnicy [decyzji o zmianie nazwy], sympatycy i politycy PiS przekonywali, że zmarły pod Smoleńskiem prezydent (według nich - zamordowany) to dobry kandydat na patrona, a jego dokonania łączą, a nie dzielą Polaków.
W myśl zasady - "co w duszy, to na forum" sprawdzam, jak "łączenie przez Kaczyńskiego" wygląda w praktyce. Cytuję bez komentarza oryginalne wpisy pochodzące z PiS-owskich portali Niezalezna.pl oraz Wpolityce.pl. Przepraszam za wulgaryzmy i błędy - każdy posługuje się taką polszczyzną, jaką wyniósł z domu.