Tymczasem Europa i Stany Zjednoczone przypominają raczej rozrywkowy dom starców dla hippisów, którego pensjonariusze myślą tylko o tym, by jeszcze trochę przygazować, naćpać się i poużywać życia. Mimo że budynek otoczony jest rzeszą wygłodniałych młodych ludzi, którzy marzą o wdarciu się do przytułku i zrobieniu w nim własnych porządków, zamroczenie jest tak silne, że część pensjonariuszy uznaje, iż owi młodzieńcy przed drzwiami to świetni partnerzy seksualni, z którymi będzie można się zabawić. Stopień oderwania od rzeczywistości jest tak znaczny, że nawet karabiny, maczety i bomby, które trzyma w rękach część ludzi otaczających dom starców, postrzegane są jako kwiaty i wibratory.
Realność tego obrazu potwierdzają wydarzenia z ostatniego piątku. Tego dnia muzułmanie, zdeterminowani, by wprowadzić własne porządki, dokonali trzech ataków terrorystycznych. Chcą – i nie ma tego co ukrywać – uczynić z Zachodu kolejny łup islamskiej inwazji na świat. Jej początkiem były podboje Mahometa, a kresem będzie sytuacja, gdy cały świat stanie się Domem Islamu podporządkowanym szariatowi. Europa i Stany Zjednoczone to tylko kolejne etapy jego budowania.
A jaka jest odpowiedź zaatakowanych? Rozwalanie fundamentów, na których zbudowana jest nasza cywilizacja. Tego samego dnia Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych uznał, że dwóch facetów lub dwie kobiety mogą być małżeństwem. I zaczęło się świętowanie. Media na całym (zachodnim) świecie publikowały triumfalne obwieszczenia o równości, politycy wyrażali uznanie, a internauci zmieniali swoje facebookowe zdjęcia profilowe na tęczowe. Wyraźny sygnał muzułmańskich terrorystów – „idziemy po wasze głowy" – został zlekceważony, bo tak zajęci byliśmy promocją seksu, z kim popadnie.
Już tylko to pokazuje, że Zachód w obecnej formie nie ma przyszłości. Zagrożeniem dla niego nie są muzułmanie, ale on sam. To nie islam zmusza nas do zabijania naszych dzieci (choćby za pomocą tabletek przysyłanych dronami), nie on niszczy fundamenty społeczeństwa i nie on odbiera nam wolę życia. To Zachód sam pozbawia się przyszłości. I jeśli nic się nie zmieni, jeśli nie zawróci on ku chrześcijaństwu, to za kilkadziesiąt lat nad tęczowym domem starców zawiśnie zielona flaga Proroka. Wtedy wróci odrobina normalności.
Autor jest filozofem, publicystą, redaktorem naczelnym telewizji Republika