Sprawa więzień CIA na terenie Rzeczypospolitej Polskiej wzbudziła liczne kontrowersje. Jednych oburzał współudział w amerykańskim łamaniu praw człowieka, inni wskazywali na to, że bezpieczeństwo wymaga poświęceń. Nie zamierzam się tutaj wdawać w ten spór. Cała sprawa jest jednak o tyle symptomatyczna, że pokazuje w pigułce, jak od lat wygląda polska polityka wobec Bliskiego Wschodu oraz nasz stosunek do islamu. W zasadzie nigdy nie jest to rzeczywiście polska polityka, a raczej mieszanka uległości wobec mocarstw, niewiedzy, sloganów i uprzedzeń.

Najbardziej widoczna jest spośród tych czynników wasalna postawa naszego kraju. III Rzeczpospolita nie prowadziła nigdy podmiotowej polityki wobec Bliskiego Wschodu. Była raczej posłusznym sługą Amerykanów, angażującym się aż nazbyt gorliwie w nie nasze konflikty. Sam Bliski Wschód postrzegany był przez naszych polityków nie jako region istotny sam ze względu na siebie, tylko miejsce, gdzie można się wykazać lojalnością wobec potężniejszych sojuszników. Wiązało się to z podgrzewaniem negatywnych emocji wobec islamu. Kiedyś rzeczywiście zaatakowane zostały Stany Zjednoczone. Dlaczego? Ponieważ od lat destabilizowały tamten region, bezwzgldnie realizując własne interesy polityczne i ekonomiczne. Niedawno zaatakowana została Francja. Dawne mocarstwo kolonialne, które wspólnie z Anglikami rozrysowało granice zmyślonych państw arabskich i również ogląda się jedynie na własny interes.

Islamscy fundamentaliści nie zaatakowali „cywilizacji zachodniej“, a już na pewno nie „cywilizacji chrześcijańskiej“. Zresztą w jakim sensie przedstawicielkami „cywilizacji chrześcijańskiej“ są współcześnie laicka Francja czy zepsuta i przepełniona konsumpcjonizmem Ameryka? A fortiori islamscy fundamentaliści nigdy nie zaatakowali Polski. Dlaczego mieliby ją atakować? Polska tak samo jak oni cierpiała z powodu dyktatu mocarstw. Byliśmy w podobny sposób wyzyskiwani przez potęgi XIX i XX wieku, a nasze granice również narysowano palcem na mapie na konferencjach w odległych miastach. Nie mamy też kłopotów z muzułmanami – od wieków mieszkają u nas islamscy Tatarzy, którzy nie tylko nie stanowią problemu, ale wielokrotnie wykazali się męstwem i oddaniem w służbie Rzeczypospolitej.

Dlatego jest śmieszne, kiedy w Polsce pojawiają się wystąpienia antyislamskie. Owszem, mamy prawo nie przyjmować uchodźców – bo to nasz wybór i w sumie nie nasz problem, nie mamy jednak podstaw żeby nienawidzić islamu. Po pierwsze: nie identyfikujmy się z problemami Zachodu. Mamy własne. Ostatnia debata w Parlamencie Europejskim pokazała, jak bardzo życzliwe nam są tamte kraje. Czy jeżeli jakaś siła (powiedzmy Rosja) stanowiłaby zagrożenie dla Polski, to oni też uważaliby, że jest atakowana „cywilizacja zachodnia“ i organizowali manifestacje antyprawosławne? Nie. Bo rozumieją, że Rosja nie jest ich wrogiem. Jest naszym wrogiem. Oni z Rosją robią sobie interesy.

Tak samo islam nie jest naszym wrogiem. Jest ich wrogiem. I my moglibyśmy robić sobie z muzułmanami interesy. A możliwości jest wiele, bo oni mają wiele do zaoferowania. Taki gaz na przykład – czy rzeczywiście lepiej kupować go od Rosjan?