Nie chodzi o przeglądy, jakie drukują np. gazety, ale o sprzedaż monitoringu prasy urzędom czy spółkom.
Nowela przewiduje wykreślenie art. 30, z którego Instytut Monitorowania Mediów, jedna z dwóch największych w Polsce firm presslipingowych, uczynił podstawę swojej działalności. Tymczasem przepis ten przewidziano dla tzw. ośrodków dokumentacji, np. przy instytutach naukowych, by mogły dokumentować ich osiągnięcia.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, autor projektu, ma świadomość problemu. Komercyjne firmy monitoringu mediów nie mogą opierać się na art. 30 m.in. dlatego, że zgodnie z art. 35 prawa autorskiego wszystkie akty, które godzą w słuszne interesy twórcy albo stanowią konkurencję ekonomiczną dla twórcy, nie mogą się opierać na dozwolonym użytku.
Według Stowarzyszenia Wydawców REPROPOL, organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi, rozpowszechnianie artykułów prasowych na potrzeby przeglądów prasy wymaga uzyskania licencji lub uiszczania tej organizacji tantiem zgodnie z cennikiem zatwierdzonym przez Komisję Prawa Autorskiego przy MKiDN. Szacowane przez REPROPOL roszczenia finansowe wynoszą ok. 2 mln zł, a tylko wobec IMM 900 tys. zł rocznie. W lwiej części trafiłyby do prasy, która na pressclippingu traci, zresztą znacznie więcej.
– Skreślenie art. 30 pozwoli podpisać z IMM taką umowę, jaką REPROPOL ma z sześcioma firmami monitoringu mediów, w tym NEWTONEM, mającymi 20-proc. udział w rynku – mówi Maciej Hoffman, prezes stowarzyszenia.