Onet przypomina jak 13 czerwca 2017 roku ówczesny szef resortu środowiska Jan Szyszko podszedł do ówczesnego szefa MSWiA i wręczył mu kopertę, mówiąc: "To jest taka córka leśniczego. Proszę pana, ona prosiła żebym panu to przekazał. Niech pan to przeczyta". Wtedy Błaszczak zauważył, że jest nagrywany i zwracając się do kamerzysty oświadczył: "A to jest kamera Polsatu". Jan Szyszko to zignorował.
Po ujawnieniu przez Polsat krępującej dla PiS sytuacji, Błaszczak odesłał kopertę Szyszce. Ten zaś zaczął dziwnie się tłumaczyć. Nigdy nie ujawnił, kim była nadawczyni listu.
Posłowie PO złożyli donos do prokuratury, ale ta odmówiła wszczęcia śledztwa. Jan Szyszko nawet nie został przesłuchany.
Dziś Onet ujawnia uzasadnienie tej decyzji, podpisanej przez szefa Prokuratury Okręgowej w Warszawie Pawła Blachowskiego. Przyznaje on w uzasadnieniu, że "załatwienie sprawy oznacza osiągnięcie przez sprawcę pożądanego przez osobę trzecią stanu rzeczy, który mają ułatwić albo wręcz umożliwić posiadane przez sprawcę wpływy". Ale nie w tym przypadku.
- Zachowanie Ministra Środowiska Jana Szyszki należy ocenić jako przekazanie pomiędzy ministrami korespondencji, jedynie z prośbą o zapoznanie się z jej treścią. Ze strony Ministra Środowiska nie wystąpiło żadne oczekiwanie co do pożądanych następstw jakie mają nastąpić po przeczytaniu zawartości wręczonej koperty — uznał Blachowski.