Importowane pojazdy nie wymagają badań

Kierowcy mogą ubiegać się o zwrot opłat za badania techniczne używanych pojazdów sprowadzonych z UE. Trybunał w Luksemburgu uznał, że taki wymóg jest sprzeczny z prawem unijnym

Aktualizacja: 07.06.2008 11:23 Publikacja: 07.06.2008 01:14

Importowane pojazdy nie wymagają badań

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Niewykluczone, że skutki wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości kolejny raz okażą się zgubne dla naszego budżetu. Kierowcy mogą się starać o zwrot niekiedy nawet 300 zł za jeden pojazd. Tymczasem od 2004 r., kiedy Polska została członkiem UE, nad Wisłę sprowadzono ok. 3,5 mln używanych aut. Gdyby wszyscy wystąpili o zwrot, kosztowałoby to budżet ok. 700 mln zł (przyjmując, że każdy zapłacił średnio za badania 200 zł).

ETS uznał (sygn. C-170/07)

, że Polska od lat łamie prawo wspólnotowe, bo wymaga, aby importerzy aut przed rejestracją dokonywali badań technicznych. I to niezależnie od tego, czy auta te mają jeszcze ważne zagraniczne badania. – Nieuznawanie ich wyników może zniechęcać zainteresowanych do przywozu do Polski używanych pojazdów zarejestrowanych wcześniej w innych państwach członkowskich – argumentował ETS.

Powołał się na dyrektywę 96/96/ WE, która w art. 3 ust. 2 stanowi, że trzeba uwzględniać badania przeprowadzone w innych krajach UE.

Tymczasem rozporządzenie w sprawie zakresu i sposobu przeprowadzania badań technicznych pojazdów oraz wzorów dokumentów stosowanych przy tych badaniach (DzU z 2003 r. nr 227, poz. 2250 ze zm.) przewiduje, że w wypadku używanych aut z importu muszą one przejść obowiązkowe badania. Kontrole te oczywiście kosztują – od 92 do nawet 297 zł.

W jakim trybie kierowcy mogą występować o zwrot pieniędzy wyłożonych za badania? Rafał Kufieta, prawnik z Wrocławia specjalizujący się w odszkodowaniach, sugeruje, że być może trzeba będzie występować o zwrot pieniędzy do stacji diagnostycznych, a dopiero one zgłoszą roszczenia do Skarbu Państwa. Inne wyjście to pozwy oparte na art. 4171 kodeksu cywilnego o odszkodowanie z powodu wydania aktu normatywnego sprzecznego z prawem wspólnotowym.

Kierowcy już wcześniej domagali się – na drodze indywidualnych postępowań – zwrotu zawyżonych opłat za wydanie karty pojazdu i zwrotu akcyzy płaconej przy sprowadzaniu używanych aut z zagranicy. To skutki dwóch wyroków: Trybunału Konstytucyjnego z 17 stycznia 2006 r. oraz ETS z 18 stycznia 2007 r. Kilka miesięcy temu Naczelny Sąd Administracyjny orzekł, że zwrotu opłat za kartę pojazdu trzeba dochodzić na drodze administracyjnej. Zwrot akcyzy odbywał się natomiast na podstawie ordynacji podatkowej. Na etapie prac senackich jest też ustawa, która określa zasady zwrotu nadpłaconej akcyzy. Rząd szacuje, że będzie to kosztować ok. 500 mln zł, a sprawa dotyczy ok. 2 mln pojazdów.

Trzeba też poprawić zakwestionowane przez ETS przepisy. Rzecznik Ministerstwa Infrastruktury Mikołaj Karpiński zapowiada w tym celu dokładne przeanalizowanie uzasadnienia wyroku.

Bożena Marszołek-Węgrzyn z katowickiego stowarzyszenia Wokanda (które pomaga kierowcom w sprawach sądowych) podkreśla, że nie powinno się w ogóle rezygnować z badań technicznych, bo sprowadzane z zagranicy pojazdy są często w bardzo złym stanie, co jest przyczyną wielu wypadków. Można byłoby przeprowadzać kontrole, np. w ciągu roku od rejestracji samochodu i po wnikliwym sprawdzeniu ważności badań zagranicznych.

Roszczenie wobec Skarbu Państwa można oprzeć na art. 4171 kodeksu cywilnego, czyli odpowiedzialności za tzw. bezprawie legislacyjne. Wydaje się, iż wskazane tam „właściwe postępowanie stwierdzające niezgodność danego aktu z umową międzynarodową” można interpretować również jako postępowanie przed ETS. Dochodzenie zwrotu nienależnej opłaty można też oprzeć na przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu. Tutaj sprawę komplikuje jednak fakt, że za badanie techniczne płaci się stacjom kontroli pojazdów. Stacje zaś przekazują część opłaty urzędnikom, a część zostaje w ich rękach. Utrudnione może być więc wskazanie podmiotu bezpodstawnie wzbogaconego.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kosiarski@rp.pl

W sądzie i w urzędzie
Czterolatek miał zapłacić zaległy czynsz. Sąd nie doczytał, w jakim jest wieku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Spadki i darowizny
Podział spadku po rodzicach. Kto ma prawo do majątku po zmarłych?
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Zdrowie
Ważne zmiany w zasadach wystawiania recept. Pacjenci mają powody do radości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Sądy i trybunały
Bogdan Święczkowski nowym prezesem TK. "Ewidentna wada formalna"