Pacjenci skarżą Ministra Zdrowia za listę leków refundowanych

Pacjenci skarżą ministra do sądu, bo odmówił im udziału w procedurze wpisywania leków na listę refundacyjną. Chorzy chcą mieć wpływ na jej treść.

Publikacja: 30.09.2014 09:55

Pacjenci skarżą Ministra Zdrowia za listę leków refundowanych

Foto: www.sxc.hu

Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęły właśnie cztery skargi administracyjne przeciw ministrowi zdrowia. Trzy z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, jedna ze Stowarzyszenia Rodzin z Chorobą Fabry'ego.

To pierwsze takie posunięcie pacjentów. Chorzy wzięli sprawy w swoje ręce, bo od lat nie mogą się doczekać refundacji leków inkretynowych, które są bardzo skuteczne i nie powodują tycia u cukrzyków. Z kolei cierpiący na chorobę Febry'ego czekają bezskutecznie na dopłaty NFZ do leku fabrazyme.

Polski ewenement

– Wszystkie państwa UE dopłacają do tych leków, tylko nie Polska. My już nie mamy innego wyjścia, jak iść z ministrem do sądu – narzeka Andrzej Baumann, prezes stowarzyszenia cukrzyków.

Złożyli trzy skargi, bo minister odmówił stowarzyszeniu udziału w trzech postępowaniach administracyjnych dotyczących wpisania na listę trzech leków inkretynowych.

– Odmawiając, minister złamał naczelne zasady konstytucyjne, m.in. zasadę społeczeństwa obywatelskiego i współpracy z partnerami społecznymi – wskazuje adwokat Bartłomiej Kuchta, pełnomocnik stowarzyszeń. W skardze powołał się też na art. 31 kodeksu postępowania administracyjnego. Zgodnie z nim organizacja może być dopuszczona do udziału w postępowaniu, jeśli uzasadnia to interes społeczny.

Minister zdrowia nie wziął jednak pod uwagę tych argumentów. Uznał, że stowarzyszenia nie mają interesu społecznego ani wiedzy merytorycznej przydatnej w postępowaniu. Co więcej, podkreślił, że do tej pory wszystkie postępowania przebiegały prawidłowo, choć pacjenci w nich nie uczestniczyli.

– Minister zapewne bał się, że jeśli dopuści organizację do udziału w postępowaniu, to później będzie miał dużo zamieszania. Bo gdyby np. ostatecznie nie zdecydował się wpisać leku na listę, organizacja mogłaby legalnie skarżyć taką decyzję do sądu – mówi Krzysztof Kopeć z kancelarii Linklaters. Jego zdaniem pacjenci powinni mieć prawo udziału w tym postępowaniu. – Nawet jeśli bez prawa głosu co to tego, czy minister powinien wpisać lek na listę, to chociaż w charakterze obserwatorów. Proces refundacyjny byłby wtedy bardziej przejrzysty – uważa.

Ustawa milczy

Dziś procedurę refundacyjną musi rozpocząć firma farmaceutyczna. W postępowaniu uczestniczą Komisja Ekonomiczna i Rada Przejrzystości. W nich zasiadają głównie przedstawiciele ministra i NFZ. W radzie, owszem, jest dwóch przedstawicieli rzecznika praw pacjenta, ale ten formalnie też podlega ministrowi.

– Skoro ustawa milczy na temat udziału pacjentów, czyli głównych beneficjentów listy, nic nie stało na przeszkodzie, aby minister dopuścił ich do udziału w postępowaniu – mówi mecenas Kuchta.

Do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wpłynęły właśnie cztery skargi administracyjne przeciw ministrowi zdrowia. Trzy z Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków, jedna ze Stowarzyszenia Rodzin z Chorobą Fabry'ego.

To pierwsze takie posunięcie pacjentów. Chorzy wzięli sprawy w swoje ręce, bo od lat nie mogą się doczekać refundacji leków inkretynowych, które są bardzo skuteczne i nie powodują tycia u cukrzyków. Z kolei cierpiący na chorobę Febry'ego czekają bezskutecznie na dopłaty NFZ do leku fabrazyme.

Pozostało 80% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara