Reklama

Europa powoli wraca do pracy w nowej rzeczywistości

Kolejne firmy europejskie informują o rozpoczęciu produkcji po jej wygaszeniu z powodu pandemii Covid-19. Nikt jednak nie będzie pracował pełną parą. Znacznie łatwiej było produkcję zamknąć, niż teraz ją uruchomić.

Publikacja: 26.04.2020 14:47

Europa powoli wraca do pracy w nowej rzeczywistości

Foto: Adobe Stock

Fala zamykania firm połączona była z informacjami o zwolnieniach pracowników. I kwiecień 2020 przejdzie do historii jako czas pogromu na europejskim rynku pracy. Z tego powodu rządy ruszyły z pomocą obiecując miliardy firmom, którym groził upadek albo masowe zwolnienia. Mimo to, nawet w Niemczech, które zazwyczaj mają bardzo rozsądne pomysły na ratowanie gospodarki, nastroje i w biznesie i konsumenckie są „katastrofalne” - informował monachijski Instytut Ifo.

Nic nie będzie takie samo

Sama produkcja też nie będzie podobna do tej sprzed kryzysu Covid-19. Pracownicy, którym codziennie mierzona jest temperatura, muszą nosić maseczki ochronne i zachować odpowiedni dystans od kolegów z taśmy. W większości zakładów krótszy jest czas pracy, bo wydłużył się czas niezbędny na sprzątanie. I wszyscy mają świadomość, że ruszenie z produkcją tak, jakby nic się nie wydarzyło, mogłoby spowodować szybki nawrót pandemii z powodu której w Europie zmarło już 112 tysięcy ludzi. Dlatego właśnie władze wszystkich krajów doskonale wiedzą, że ponowne otwarcie np. restauracji, barów i pubów musi jeszcze poczekać.

Ruszyły Niemcy i Dania, która zamknęła się jako pierwsza i jako pierwsza się otworzyła na działalność przemysłową. Przyszedł czas także na Hiszpanię i Francję. Jako pierwsze zaczęły fabryki motoryzacyjne, chociaż nie wszystkie już uruchomiły produkcję. Nie będzie to łatwe, bo praktycznie każdy producent jest uzależniony od dostawców komponentów i niekoniecznie także zdecydował się na powrót do pracy. Taka luka w dostawach może oznaczać wstrzymanie planów rozruszania produkcji.

— A wszystko jeszcze jest dodatkowo skomplikowane tym, że tak naprawdę nie wiadomo jaki będzie popyt po wygaśnięciu epidemii – mówi Michael Groemling, analityk z kolońskiego Niemieckiego Instytutu Badań.

Reklama
Reklama

Motoryzacja bez pośpiechu

Bardzo sceptycznie jest nastawiony do powrotu do produkcji prezes Grupy PSA, Carlos Tavares. — Jaki jest sens produkowania, skoro sprzedaż tak drastycznie spadła. Chyba tylko po to, aby budować zapasy. —Musimy zacząć od pełnej gotowości dilerów i działów sprzedaży, zanim naciśniemy guzik z napisem „Start”— tłumaczy.

Branża motoryzacyjna jest niesłychanie ważna dla kondycji gospodarczej, także po kryzysie. Na naszym kontynencie daje ona zatrudnienie 14 mln osób. I wszyscy są gotowi wrócić do pracy, nawet jeśli nie wiadomo, czy znajdą się chętni do kupienia tego, co wyprodukują.

Włosko-amerykański FCA zamierza już 27 kwietnia rozpocząć produkcję lekkich aut dostawczych w fabryce w Sevel. Ferrari chce ruszyć w zakładach w Maranello i Modenie 4 maja. Volkswagen już uruchomił taśmy w Zwickau, skąd wyjeżdża elektryczny ID.3, a dostarczanie tych aut klientom ma się rozpocząć latem 2020, czyli tak, jak produkowano. Francuski Renault, który otrzymał gwarancje państwowe na kredyt w wysokości 5 mld euro właśnie zaczął rozruch w swoich fabrykach francuskich, na razie w tych, które produkują silniki i komponenty. Wcześniej ruszyły zakłady w Hiszpanii, Maroko i Rosji oraz w Portugalii. Zresztą ten ostatni kraj nie zdecydował się na zamknięcie produkcji, tylko na zwiększenie środków bezpieczeństwa.

Dystans na budowach

Powoli rusza budownictwo. W Wielkiej Brytanii dwie największe firmy z branży – Persimon Plc i Taylor Wimpey Plc zamierzają ruszyć w poniedziałek, 27 kwietnia, ale znów z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa, co na budowach może być poważnym problemem. Ruszą także dostawcy materiałów budowlanych, którzy zwolnili większość załogi na początku kwietnia, a teraz nie ukrywają, że będą starali się utrzymać działalność okrojoną liczbą pracowników.

Deweloperom udało się utrzymać przebudowę Whiteleys – centrum handlowego w Londynie, ponieważ tam nie jest problemem utrzymanie dystansu między pracownikami, bo głównie pracują tam maszyny. Ale już budowa wysokościowca Twenty Two Bishopsgate stanęła.

Ruszyły także budowy w Hiszpanii. Deweloperzy wrócili z pracami jak tylko władze zniosły zakaz wychodzenia z domu.

Reklama
Reklama

Inna organizacja pracy

W sytuacji, kiedy blisko 70 proc. światowej floty lotniczej została uziemiona popyt na samoloty gwałtownie zmalał. Dobitnym tego dowodem jest odstąpienie Boeinga od przejęcia brazylijskiego Embraera, o czym firmy poinformowały w nocy z soboty na niedzielę czasu europejskiego. Boeing, który zerwał negocjacje musi zapłacić 100 mln dolarów kary. Ale w sytuacji, kiedy zwiększanie mocy nie jest Amerykanom do niczego potrzebne jest to znacznie rozsądniejsze wyjście, niż wydawanie 4,2 mld na kupno Embraera.

O możliwości redukcji zatrudnienia informował już Airbus, kiedy wstrzymywał produkcję w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii i Niemczech. Teraz produkcja ruszyła, ale w znacznie wolniejszym tempie, niż przed pandemią. We wszystkich zakładach europejskiego konsorcjum obowiązują takie same zasady: pracownicy zostali podzieleni na dwie grupy – czerwoną i niebieską i każda z nich wchodzi do miejsc pracy oddzielnymi wejściami, gdzie mierzona jest im temperatura. Stołówki pracownicze zostały zmienione w punkty wydawania posiłków na wynos. Fabryki w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie są nadal zamknięte.

Hiszpański producent taboru kolejowego Contrucciones y Auxiliar de Ferrocariles SA ruszył z produkcją od 20 kwietnia po pięciotygodniowej przerwie. A z pracownikami umówił się, że stracone godziny pracy (wszyscy otrzymywali w czasie przestoju pełne wynagrodzenie) nadrobią do I kwartału 2021. Zmiany zaczynają się o 5.45 od pomiaru temperatury przy wejściu do hal produkcyjnych, załoga dezynfekuje ręce, potem zakłada maski i rękawice. I może zaczynać pracę.

Wolniej idzie rozruch na włoskiej stoczni Fincanteri SpA, która wznowiła działalność od 20 kwietnia, która ma 8 zakładów. Pracuje tam jedynie 10 proc. załogi, kolejni mają dojść w maju, a pełna produkcja jest planowana w czerwcu.

To, że gospodarka europejska się ożywia odczuły już firmy energetyczne, które w marcu i na początku kwietnia odnotowały popyt najmniejszy od 12 lat, czyli od czasów kryzysu finansowego w 2008 roku. Jak na razie produkcja i przesył ruszają bardzo powoli — informują niemiecka RWE AG, włoski Enel SpA i Electricite de France.

Praca
Tradycyjna kariera traci blask. Na czym dziś zależy pracownikom?
Praca
InPost stawia na rozwój menedżerek
Praca
Sportowe wakacje zapracowanych Polaków
Praca
Na sen poświęcamy więcej czasu niż na pracę zawodową? Nowe dane GUS
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Reklama
Reklama