- Jestem niewinna, czego dowiodę przed Sądem Najwyższym - zapowiadała Zdanowska w czasie wizyty we Włocławku. Zapowiedziała, że nie zamierza prosić prezydenta Andrzeja Dudy o ułaskawienie.
O takich planach - przesłania do prezydenta wniosku o akt łaski - coraz głośniej mówi część łodzian. Pomysł w radiu RDC zaproponował były premier Leszek Miller.
- Ja nie zamierzam o to aplikować, choć wiem, że jest taka inicjatywa mieszkańców - mówiła prezydent Łodzi. - Ja nie czuję się winna, czego chcę dowieść przed Sądem Najwyższym. Na razie funkcjonuję normalnie, sprawuję swój urząd. Podobnie, jak najlepsi prawnicy, uważam że mam do tego pełne prawo - dodała.
Podobnego zdania są politycy PO. Jak powiedział Onetowi radny Bartosz Domaszewicz, rzecznik sztabu wyborczego Zdanowskiej, ułaskawienie nie jest pani prezydent do niczego potrzebne. - W obecnym stanie prawnym nie ma potrzeby, by taki akt uzyskać, bo pani prezydent Zdanowska może bez żadnych przeszkód sprawować funkcję - mówił.
- Tak stanowi kodeks wyborczy, który w tym przypadku jest obowiązujący. A jeśli chodzi o inicjatywę łodzian, by wniosek o ułaskawienie skierować do prezydenta, to powiem jedno: Andrzej Duda w takiej sytuacji raczej nie miałby wyjścia - ocenił Domaszewicz, tłumacząc, że prezydent musiałby Zdanowską ułaskawić. - Bo gdyby taki wniosek, kierowany przez mieszkańców, którzy masowo poparli w wyborach panią prezydent trafił do kancelarii głowy państwa, to odmowa ułaskawienia lub zwlekanie z tym mogłoby zostać bardzo źle odebrane - mówił polityk PO.