Reklama
Rozwiń
Reklama

USA: Republikanie idą na emeryturę

Kilkunastu polityków z partii Trumpa nie będzie się ubiegało o kolejną kadencję. To szansa dla demokratów na wzmocnienie większości w Izbie Reprezentantów.

Aktualizacja: 09.09.2019 21:24 Publikacja: 08.09.2019 18:08

USA: Republikanie idą na emeryturę

Foto: Adobe Stock

Kongresman Jim Sensenbrenner z Wisconsin zdecydował, że po 21 kadencjach w Waszyngtonie czas na emeryturę. Jego stanowy kolega, kongresman Sean Duffy, stwierdził, że chce spędzić czas ze swoim kolejnym dzieckiem, które ma się niedługo narodzić. Kongresman Bill Flores z Teksasu oznajmił, że planuje wrócić do pracy w sektorze naftowo-gazowym.

To trójka z 15 republikańskich kongresmanów, w tym aż pięciu z Teksasu, którzy oznajmili, że nie będą się ubiegać o kolejną kadencję w Izbie Reprezentantów. Tylko dwóch postanowiło ubiegać się o wyższe stanowiska – gubernatora albo senatora, odpowiednio, Greg Gianforte z Montany i Bradley Byrne z Alabamy.

Dla porównania w Partii Demokratycznej tylko trójka kongresmanów odchodzi na polityczną emeryturę, a jeden Ben Ray Lujan będzie się ubiegał o miejsce w Senacie. W 2017 r. o tej porze na 14 republikańskich kongresmanów zapowiadających, że nie będzie się ubiegać o kolejną kadencję, dziewięcioro startowało w wyborach na inne urzędy. Sceptycy przewidują, że ta fala rezygnacji może przerodzić się w lawinę w tym cyklu wyborczym.

Co ciekawe, większość kongresmanów, którzy ogłosili, że nie będą ponownie startować w wyborach, ma mocno ugruntowaną pozycję w swoich dystryktach i praktycznie wygraną w kieszeni. Tylko kilku, w tym Willa Hurda w Teksasie czekałyby zacięta kampania w prawyborach. Naraził się konserwatywnym wyborcom tym, że stanął po stronie demokratów w głosowaniu za tym, aby potępić wpisy na Twitterze Donalda Trumpa, obrażające liberalne ciemnoskóre kongresmanki.

Dlaczego republikańscy kongresmani rezygnują? „Bycie w mniejszości w Izbie Reprezentantów, podczas gdy w Białym Domu zasiada Donald Trump, nie należy do przyjemności" – tak podsumowują te decyzje liberalni komentatorzy.

Reklama
Reklama

Prawda jest taka, że mniejszość w Izbie Reprezentantów ma niewiele siły przebicia, jeśli chodzi o ustalanie agendy czy zatwierdzanie nowych ustaw. Republikanie mogą zatem mieć poczucie politycznej niemocy, a to mało satysfakcjonujące. Co więcej, nie widzą perspektywy na zmiany w najbliższej przyszłości. „Te rezygnacje z dalszej kariery to objaw frustracji u części republikanów, którzy po cichu narzekają, że ostatni rok spędzili, próbując ogarnąć chaos płynący z Białego Domu, a tak naprawdę nie mieli praktycznie żadnej władzy w izbie parlamentu, w której nie mają większości" – pisze felietonistka „NYT" Lisa Lerer.

Do tego dochodzi jeszcze niepewność polityczna. Wielu kandydatów republikańskich ma dylemat: stanąć po stronie prezydenta i bez mrugnięcia okiem bronić jego polityki i poczynań czy ryzykować brutalną walkę w prawyborach z kontrkandydatem, który się na to zdecyduje. Pogłębiająca podziały społeczne niepoprawność polityczna Trumpa umacnia jego poparcie wśród wiernych wyborców, ale w przypadku kandydatów republikańskich do Kongresu, osoba Trumpa może zadziałać jako broń obosieczna: pomóc, gdy w grę wchodzi elektorat konserwatywny, albo zaszkodzić, republikanom o umiarkowanych poglądach, czy tym liczącym na głosy kobiet czy Latynosów.

„Strach przed przegraną to jedna z przyczyn tzw. texodusu, czyli rezygnacji przez pięciu kongresmanów w Teksasie z ubiegania się o kolejną kadencję" – pisze CNN. Zmiany demograficzne w tym stanie sprawiają, że przesłanie prezydenta Trumpa jest mniej mile widziane, a kandydaci konserwatywni mogą mieć niełatwą kampanię.

Wykruszający się kongresmani to niekorzystne zjawisko dla Partii Republikańskiej. Traci ona na – coraz bardziej liczącej się – różnorodności demograficznej, bo wśród odchodzących na polityczną emeryturę są dwie z jej 13 kongresmanek i jedyny republikański Afroamerykanin kongresman.

Ameryka straci kilku zasłużonych polityków, takich jak Sensenbrenner, który wielokrotnie przyczyniał się do porozumień międzypartyjnych. Część zwolnionych przez nich miejsc przejmą ich koledzy z partii, ale jak zauważa Molly Reynolds z Brookings Institution, „to będzie inny rodzaj polityków, którzy będą mieli inne podejście do współpracy międzypartyjnej oraz do rządzenia".

Od 2018 r. partia walczy o odzyskanie większości w Izbie Reprezentantów. Do osiągnięcia tego celu brakuje jej 18 miejsc. Trudno to zrobić, gdy traci się takich kongresmanów jak Sensenbrenner, który w ciągu ponad 40 lat zbudował sobie wierny elektorat.

Polityka
Rzecznik Kremla napomina Polskę: W G20 nie ma miejsca na wypaczenia i politykę
Polityka
KE reaguje na zakaz wjazdu do USA dla pięciorga Europejczyków. Wśród nich unijny komisarz
Polityka
Donald Trump wchodzi na pomnik prezydenta Kennedy’ego
Polityka
„Zestaw danych 8”. Są nowe dokumenty w sprawie Jeffreya Epsteina
Polityka
Czy politycy niemieckiej AfD zbierają informacje cenne dla rosyjskiego wywiadu?
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama