Prawne i polityczne realia nie pozostawiają złudzeń – rewolucja w mediach publicznych ruszy dopiero za kilka miesięcy. Wtedy nowelizacja ustawy medialnej ma szansę wejść w życie. Ustawa powinna szybko przejść ścieżkę legislacyjną.
Prace sejmowe i senackie mogą zająć nie więcej niż kilka tygodni. Pierwszą przeszkodą będzie prezydent Lech Kaczyński. Ma on 21 dni na podjęcie decyzji, co zrobić z ustawą. Gdyby chciał ją zablokować, ma na to dwa sposoby.
Pierwszy to weto. Jednak Sejm – gdy zbierze 276 głosów – może je szybko odrzucić. Do odrzucenia weta potrzeba bowiem trzech piątych głosów w obecności minimum połowy ustawowej liczby posłów. Wtedy prezydent musi podpisać ustawę – wejdzie ona w życie po 14 dniach od ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.
Drugi sposób zablokowania nowelizacji może być bardziej skuteczny. To skierowanie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, aby zbadał, czy cała ustawa (i poszczególne jej zapisy) jest zgodna z konstytucją. Sędziowie TK nie zajmą się sprawą z dnia na dzień, ale prawdopodobnie dopiero po kilku miesiącach.
Nie chodzi jednak tylko o zyskanie czasu. Gdyby Trybunał uznał, że ustawa nie łamie konstytucji, to prezydent musiałby ją podpisać. Inaczej będzie, gdy sędziowie wskażą, że niektóre, zwłaszcza najważniejsze przepisy nowelizacji (jak te o zabraniu kompetencji koncesyjnych Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji) są niekonstytucyjne.