Niesiołowski: ukarać gazetę za ujawnienie tajnych stenogramów

Politycy PO chcą śledztwa w sprawie wycieku stenogramów z tajnego posiedzenia Sejmu. Żądają też kary dla „Rzeczpospolitej”

Aktualizacja: 11.02.2008 10:50 Publikacja: 11.02.2008 04:57

Niesiołowski: ukarać gazetę za ujawnienie tajnych stenogramów

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

W sobotę „Rz” ujawniła na stronie internetowej stenogramy z tajnego posiedzenia Sejmu, na którym minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski miał mówić o podsłuchach zakładanych za czasów rządów PiS.

Politycy PO stwierdzili, że to złamanie prawa, i zapowiedzieli skierowanie wniosku do prokuratury o zbadanie wycieku. – Mamy do czynienia ze skandalem. Jaskrawym i bezczelnym złamaniem prawa – mówi „Rz” Konstanty Miodowicz. – Okazuje się, że wśród posłów znaleźli się ludzie, którzy przedłożyli interes partyjny ponad bezpieczeństwo państwa. Według marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego można mówić o podwójnym nadużyciu. – Po pierwsze nagraniem przez kogoś na sali sejmowej posiedzenia utajnionego, a po drugie nadaniem mu w sposób nieuprawniony charakteru stenogramu – tłumaczył. Zaznaczył, że źródłem przecieku nie mogła być kancelaria Sejmu, gdyż stenogram z piątkowego posiedzenia ma powstać dopiero w poniedziałek.

– „Rzeczpospolita” powinna być ukarana finansowo za ujawnienie tajnych stenogramów – stwierdził w niedzielę w programie TVN „Kawa na ławę” wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. W rozmowie z „Rz” dodał, że kara powinna być na tyle duża, by zniechęcić inne media do podobnych działań. – Jednak zawiadomienia do prokuratury nie złożę, bo się tym nie zajmuję – uciął.

Zapowiedziami Niesiołowskiego zdziwiona jest Krystyna Mokrosińska, szefowa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. – Oddzielmy wypłynięcie informacji od dziennikarstwa. Dziennikarz ma prawo korzystać z innych źródeł informacji – apeluje.

– Naprawdę trudno mi komentować tak niedorzeczne stanowisko – tak ocenił słowa wicemarszałka Przemysław Gosiewski, szef klubu PiS. Dodał, że według jego partii protokół powinien być odtajniony, ponieważ minister Ćwiąkalski nie powiedział nic, co byłoby objęte tajemnicą. Zdaniem Jacka Kurskiego z PiS wystąpienie ministra sprawiedliwości miało na celu odciągnięcie uwagi mediów i społeczeństwa od prawdziwych problemów i faktu, że rząd PO nie potrafi ich rozwiązać. – Miało być coś porażającego, a tymczasem usłyszeliśmy cytaty z kilku paragrafów i oświadczenie ministra, że nic nie powie – ocenił Kurski w TVN 24. „Rz” broni Janusz Zemke, poseł LiD. – Za zachowanie tajemnicy odpowiada ten, kto wytwarza dany dokument i materiał. W prawie jest to bardzo wyraźnie powiedziane. A o karaniu można mówić, gdyby odtajnienie przyniosło duże szkody. W tym przypadku o żadnym uszczerbku dla państwa nie ma mowy – zaznacza.

Dr Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, twierdzi, że sprawa nie jest jednoznaczna. – W armii austriackiej przyznawano kiedyś medal za czyny bohaterskie popełnione wbrew rozkazowi. O kwalifikacji czynu decydował sąd wojenny. Tu zasada jest podobna. Sąd powinien zdecydować, czy ujawnienie tajnych dokumentów było uzasadnione troską o dobro publiczne – uważa.

Chris Roycroft-Davis

były redaktor naczelny „The Sun”, komentator polityczny „The Times”

Chęć nakładania kary na gazetę za wykonanie swojego zadania jest skandaliczna. To niezgodne z pojęciem demokracji w zachodnim świecie. Istnieje coś takiego jak wolność słowa. Ukarać powinni posła, który wypuścił dokumenty, a nie pouczać dziennikarzy o moralności. W „The Sun” publikowaliśmy wiele tajnych dokumentów, między innymi słynny raport Huttona o okolicznościach śmierci dr. Davida Kelly’ego, pracownika brytyjskiego Ministerstwa Obrony. Raport wypuściliśmy 24 godziny przed jego oficjalną publikacją, za co rząd Blaira chciał nas podać do sądu. W Wielkiej Brytanii za publikację tajnych dokumentów rządowych, które mogą zagrozić bezpieczeństwu kraju, grozi do 28 dni więzienia. Nigdy się tym nie przejmowaliśmy. Mnie ta kara ominęła, ale wiem, że redaktor naczelny „The Daily Mirror” już nieraz trafił za kraty. Nie powstrzymało to gazety przed publikacją tajnych dokumentów. Taki jest bowiem obowiązek wobec czytelników. ryb

W sobotę „Rz” ujawniła na stronie internetowej stenogramy z tajnego posiedzenia Sejmu, na którym minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski miał mówić o podsłuchach zakładanych za czasów rządów PiS.

Politycy PO stwierdzili, że to złamanie prawa, i zapowiedzieli skierowanie wniosku do prokuratury o zbadanie wycieku. – Mamy do czynienia ze skandalem. Jaskrawym i bezczelnym złamaniem prawa – mówi „Rz” Konstanty Miodowicz. – Okazuje się, że wśród posłów znaleźli się ludzie, którzy przedłożyli interes partyjny ponad bezpieczeństwo państwa. Według marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego można mówić o podwójnym nadużyciu. – Po pierwsze nagraniem przez kogoś na sali sejmowej posiedzenia utajnionego, a po drugie nadaniem mu w sposób nieuprawniony charakteru stenogramu – tłumaczył. Zaznaczył, że źródłem przecieku nie mogła być kancelaria Sejmu, gdyż stenogram z piątkowego posiedzenia ma powstać dopiero w poniedziałek.

Polityka
Ukraina łączy Tuska i Macrona
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Sejmowa partia zmieniła nazwę. „Czas na powrót do korzeni”
Polityka
Stanisław Tyszka: Obecny rząd to polityka pełnej kontynuacji i teatr wojny
Polityka
Polscy żołnierze na Ukrainie? Jednoznaczna deklaracja Radosława Sikorskiego
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Polityka
Nie będzie kredytu 0 proc. Chaos w polityce mieszkaniowej się pogłębia