Ich zdaniem po tym, jak w zeszłym tygodniu sprawa instalacji w Polsce amerykańskiej tarczy antyrakietowej została praktycznie zamknięta, główny akcent sporu między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera przesunie się ze spraw związanych z polityką zagraniczną ku kwestiom armii.
– Wiadomo, że sprawy te są bliskie sercu prezydenta i czuje się on dość silny na tym polu. Widać też, że premier Donald Tusk będzie się starał mu to poletko odebrać – mówi Jarosław Flis, socjolog polityki z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Zwłaszcza że w tych kwestiach zazębiają się kompetencje obu stron. Konflikty mogą się więc rodzić naturalnie – dodaje Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego.
To, o czym mówią politolodzy, można już zresztą od kilku dni zaobserwować. W piątek Donald Tusk zarzucił Lechowi Kaczyńskiemu blokowanie prac nad zmianą przepisów o wojskowym wywiadzie i kontrwywiadzie. Prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację zakładającą, że żołnierze byłych WSI, którzy wystąpili o weryfikację, ale nie zostali jej poddani, będą mogli pozostać w tzw. rezerwie kadrowej dłużej niż dopuszczalne teraz dwa lata.
Sytuację zaostrzył wczoraj minister obrony Bogdan Klich. Stwierdził w Radiu Zet, że zatrzymanie prac nad zmianą przepisów o wojskowych służbach specjalnych grozi paraliżem tych służb, co zwiększa ryzyko dla polskich żołnierzy. – Oni mogą stracić życie – podkreślił szef MON. I ostrzegł, że pod koniec września z wojskowych służb będzie musiało odejść ok. 150 osób.