Działacze przygotowani, lotnisko odśnieżone. W czwartek do Olsztyna przybył premier Donald Tusk, by włączyć się w kampanię przed wyborami prezydenta miasta. Tym razem osobiście, bo do tej pory wspierał już Krzysztofa Krukowskiego z wielkiego billboardu i z ulotek, które rozdawano mieszkańcom.
Przyjazd premiera miał pomóc PO wywindować notowania mało znanego w mieście Krukowskiego. – Za tę wizytę płaci partia – zastrzega Krzysztof Lisek, poseł PO.
W pierwszej turze Krukowski przegrał z kandydatem PSL Piotrem Grzymowiczem różnicą blisko 10 punktów procentowych. W dodatku za reprezentantem ludowców opowiedziały się miejscowe SLD, a nawet Prawo i Sprawiedliwość. To zszokowało PO, która była prawie pewna wsparcia partii Jarosława Kaczyńskiego. Według informacji "Rz" decyzja o wsparciu kandydata PSL zapadła w centrali PiS. – Nie da się ukryć, że między PO i PiS nie ma jakiejś szczególnej miłości – skomentował decyzję Jerzy Szmit, szef PiS w Olsztynie. Szmit to dawny znajomy Tuska, razem działali w KLD.
Dlatego Platforma postawiła na promowanie kandydata z pomocą politycznych sław. Stolicę Warmii i Mazur odwiedzili już kolejno: ministrowie Mirosław Drzewiecki, Elżbieta Bieńkowska, wicepremier Grzegorz Schetyna. Był obecny rzecznik rządu Paweł Graś oraz wiceministrowie Stanisław Gawłowski i Adam Szejnfeld. Pojawił się nawet poseł Janusz Palikot.
Rząd obiecywał mieszkańcom wsparcie i konkretną pomoc. Ministrowie zapewniali, że znają Krukowskiego i cenią go za fachowość. Pytani jednak, od kiedy znają Krukowskiego, odpowiadali: – Od niedawna.