Związany z Platformą Tomasz Sadzyński, który został mianowany przez premiera na komisarza, dobrał sobie trzech zastępców z PO i jednego z SLD.
Lewica w zamian za stanowisko wiceprezydenta dla szefa klubu Dariusza Jońskiego ma zrezygnować z atakowania komisarza. Platforma bardzo się tego bała, bo jak pokazało referendum, w którym stracił stanowisko wybitny łódzki polityk Jerzy Kropiwnicki, radni Sojuszu znakomicie znają się na marketingu politycznym i potrafią wykorzystywać błędy przeciwników.
SLD widzi w współrządzeniu szansę na wypromowanie Jońskiego, który po wczorajszej nominacji stanie się kandydatem Sojuszu na prezydenta miasta w jesiennych wyborach samorządowych. Jego pierwszym zadaniem będzie uprzątnięcie śniegu z ulic Łodzi.
Platformie samej trudno byłoby rządzić, bo nie ma większości, a Prawo i Sprawiedliwość nie chciało wejść do koalicji ani z z samym PO, a tym bardziej z PO i Lewicą. Jak mówili członkowie PiS. – Nie będziemy naśladować w radzie miejskiej Frontu Jedności Narodu.
Wśród zastępców Sadzyńskiego, który otrzymał urząd dzięki wsparciu marszałka województwa Włodzimierza Fisiaka i poseł Iwonie Śledzińskiej-Katarasińskiej znaleźli się: Łukasz Magin, bliski współpracownik ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, radny Marcin Bugajski, uznawany za człowieka ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka oraz kurator oświaty Wiesława Zewald.