Polityk twierdzi, że "nie chce go ta część zarządu, która głosowała za jego zawieszeniem". - A ja się czuję związany z członkami SLD i wyborcami – mówi w Radiu Zet. Dodaje też, że część osób związanych z partią jest z niego dumna.

Kaliszowi nie podoba się także sposób w jaki jest atakowany przez część lewicy. – Niektórzy członkowie Zarządu, których zasług dla SLD ja nie znam, choć może one są,  byli bardzo odważni w nieprawdziwym, nieładnym atakowaniu mnie i Aleksandra Kwaśniewskiego – podkreśla.

Zdaniem zawieszonego posła SLD jedyną szansą na dobry wynik w wyborach jest jedna lista wyborcza lewicy. – Do niej są zaproszone SLD i ludzie SLD – przypomina.

Były minister spraw wewnętrznych i administracji krytykuje również byłego lidera SLD Grzegorza Napieralskiego, który wezwał go do złożenia mandatu posła. – Akurat Grzegorz Napieralski doprowadził do tego, że SLD miało 8 procent w ostatnich wyborach. Radzę mu, żeby doznał refleksji. Bezsporne jest, że odkąd Napieralski wygrał wybory, SLD się zamyka. Tam jest taki eseldowski patriotyzm, że to my, tutaj, w naszym gronie możemy coś zrobić. Niestety, rzeczywistość tego nie potwierdza  - ucina Kalisz.