Ogłoszony przez Ewę Kopacz skład rządu spotkał się z krytyką ze strony polityków opozycji. Poseł SLD Włodzimierz Czarzasty nazwał go "chaosem". Czytaj więcej. Z podobnymi opiniami nie zgadza się inny polityk tej partii Grzegorz Napieralski.
- Wszyscy atakują, wszyscy krytykują, nawet sojusznicy, a ja bym na Ewę Kopacz spojrzał inaczej. W polskiej polityce chyba pierwszy raz tak się zdarzyło, że zmiana premiera następuje, ponieważ ktoś otrzymał awans lub wydarzyło się się coś ważnego w sensie pozytywnym. Do tej pory było tak, że premierzy odchodzili po przegranych wyborach lub zamieszanu wewnątrz partii. Z tego punktu widzenia spojrzałbym na panią Kopacz z dużą rezerwą. Dziś raczej stawiałbym oczekiwania wobec rządu i nie stawiał na frontalną krytykę. Dałbym 2-3 tygodnie, by ten plan polityczny został wypracowany przez nowy rząd - mówi w rozmowie z portalem Onet.pl polityk SLD.
- Rolą opozycji powinno być to, by postawić przed panią premier oczekiwania i zadania w poszczególnych kwestiach. Nie przyłączyłbym się do chóru bezmyślnie atakujących Ewę Kopacz. Poczekam, co się będzie działo - dodaje.
Zdaniem Napieralskiego Ewa Kopacz wybierając skład Rady Ministrów, podjęła dobre dla siebie i partii decyzje - Ewa Kopacz mogła wybrać dwie drogi. Jedna to autorski rząd (...), ale stworzyłoby to konflikt w partii. Drugą drogą było zorganizowanie "frakcyjnej zgody", takie pojednanie grup w Platformie Obywatelskiej i Ewa Kopacz wybrała tę drugą drogę. Czy ona jest lepsza? Dla niej na pewno tak. Dla partii politycznej też. Pytanie, czy to jest dobre dla Polski - mówi Napieralski.
Przed ogłoszeniem składu rządu Napieralski uważał, że postawienie na Grzegorza Schetynę i Cezarego Grabarczyka byłoby ciekawe i odważne, jednak nie zakładał, że do tego dojdzie. - Schetyna pokazał, że nie skreśla się nikogo w polityce - powiedział Napieralski.