Po prawej stronie Prawo i Sprawiedliwość, a następnie Platforma Obywatelska, Kukiz'15, Nowoczesna Ryszarda Petru i Polskie Stronnictwo Ludowe. W taki sposób posłowie zasiądą na sali obrad podczas pierwszego posiedzenia Sejmu, a prawdopodobnie też kolejnych. Jeszcze w piątek nie było pewne, czy uda się dojść do porozumienia. Ruch Pawła Kukiza pokłócił się bowiem sam z sobą.
Podział miejsc na sali obrad taki, że po lewej stronie siedzi lewica, wywodzi się z okresu rewolucji francuskiej. W Zgromadzeniu Narodowym po prawej stronie zasiadała arystokracja i duchowieństwo, z kolei po lewej politycy domagający się przemian społecznych. W Polsce w ostatnich kadencjach po lewej stronie zasiadał w Sejmie SLD.
Problem się pojawił, gdy w wyborach progu nie przekroczyła żadna partia lewicowa. Dlatego sejmowi urzędnicy zaproponowali nową koncepcję podziału miejsc, która ostatecznie została zaakceptowana. Polega na tym, że kluby sadza się od największego do najmniejszego, czyli od PiS po prawej stronie do PSL po lewej.