Szefowa MSZ Wielkiej Brytanii powiedziała, że byłaby skłonna nacisnąć przycisk nuklearny, nawet jeśli oznaczałoby to "globalną zagładę".
W rozmowie z gospodarzem radia Times wyjaśniła, że zobowiązanie to jest "ważnym obowiązkiem premiera" i usłyszała oklaski po tym, jak powiedziała, że nie miałaby problemu z nakazaniem użycia arsenału nuklearnego Wielkiej Brytanii w razie potrzeby.
Wielka Brytania jest państwem posiadającym broń jądrową od 1952 roku i jest jednym z pięciu oficjalnie uznanych państw jądrowych w ramach Układu o Nierozprzestrzenianiu Broni Jądrowej.
Czytaj więcej
Elizabeth Truss, obecna szefowa MSZ Wielkiej Brytanii, jest zdecydowanym faworytem w wyścigu o fotel lidera Partii Konserwatywnej - wynika z najnowszego sondażu YouGov dla Sky News. Objęcie tego stanowiska będzie automatycznie oznaczać, ze Truss zastąpi Borisa Johnsona na fotelu premiera rządu.
Obecnie Wielka Brytania posiada 225 głowic jądrowych i prowadzi stały program odstraszania na morzu.
Zagrożenie wojną nuklearną wzrasta od czasu inwazji Władimira Putina na Ukrainę. Na początku roku Kreml ogłosił, że Rosja została postawiona w stan alarmu nuklearnego po "nieakceptowalnych" wypowiedziach Truss. Nie sprecyzowano, o jakie słowa chodzi.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział wówczas: Wypowiedzi różnych przedstawicieli na różnych szczeblach o możliwych sytuacjach konfliktowych, a nawet kolizjach i starciach między NATO a Federacją Rosyjską.
- Uważamy takie oświadczenia za absolutnie niedopuszczalne - tłumaczył. - Nie będę wymieniał autorów tych oświadczeń, chociaż był to brytyjski sekretarz spraw zagranicznych - dodał.