Od ponad tygodnia na uroczysku Kuropaty na przedmieściach Mińska młodzież blokuje budowę centrum biznesowego. Umożliwiła ją decyzja Ministerstwa Kultury Białorusi sprzed dwóch lat, które zmniejszyło chroniony przez państwo obszar uroczyska, gdzie w czasach Stalina zamordowano kilkaset tysięcy ludzi. Opozycjoniści, którzy prowadzą całodobową blokadę budowy, w czwartek zostali zaatakowani przez grupę zamaskowanych osób.
– Była to milicja. Już następnego dnia dołączyły do nas dziesiątki ludzi, którzy dyżurowali przez całą noc. Zostały przywiezione generatory prądu, postawione namioty. To prawdziwa ludzka solidarność – mówi „Rzeczpospolitej" organizator obrony Kuropat Zmicer Daszkiewicz.
Ale protestować powinni nie tylko Białorusini. – Taka budowa w ogóle nie powinna mieć miejsca – mówi „Rzeczpospolitej" wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma. – Podczas wielkich czystek stalinowskich pogrzebane tam zostały nie tylko dziesiątki tysięcy Białorusinów, Rosjan i Polaków, ale też prawdopodobnie oficerowie polscy oraz jeńcy z tak zwanej białoruskiej listy katyńskiej – dodaje.
Pod kołami ciężarówki
W poniedziałek robotnicy jednak wstrzymali prace. Z pewnością przyczynił się do tego piątkowy incydent z udziałem mieszkańca Mińska Sierheja Palczewskiego. Przykuł się kajdankami do ciężarówki, która próbowała wjechać na teren budowy, i przeleżał na ziemi ponad trzy godziny. Gdy funkcjonariusze służb w cywilu próbowali go zatrzymać, w obronie stanęło kilkudziesięciu mieszkańców pobliskich osiedli. Doszło do szarpaniny i w konsekwencji kilku ubranych na czarno osiłków musiało ustąpić.
Nie bez znaczenia pozostaje też głos w sprawie Kuropat metropolity Białorusi Tadeusza Kondrusiewicza. – Kuropaty to Golgota XX wieku naszego narodu. Cmentarz jest świętym miejscem, które trzeba szanować – oświadczył Kondrusiewicz i zaapelował do władz Mińska, Ministerstwa Kultury oraz inwestorów budowy o rozpoczęcie dialogu z obrońcami uroczyska. – Kuropaty, jako nasza Golgota, powinny zostać narodowym memoriałem pamięci tych, którzy niewinnie zginęli – stwierdził zwierzchnik białoruskiego Kościoła katolickiego.