W środę opuszczenie Nowoczesnej zapowiedziały dwie posłanki: najpierw Joanna Scheuring-Wielgus, która powiedziała, że otrzymała "zakaz wypowiadania się na temat osób niepełnosprawnych w Sejmie i to w zasadzie była przekroczona czerwona linia" (zaprzeczyły temu Katarzyna Lubnauer i Kamila Gasiuk-Pihowicz), a następnie Joanna Schmidt. "Nie mogę zgodzić się na sposób, w jaki dzisiaj traktowane są wartości Nowoczesnej i osoby, które na rzecz tych wartości pracują. Partyjniactwo nigdy nie miało być credo Nowoczesnej" - napisała posłanka w oświadczeniu.
Kamila Gasiuk-Pihowicz w wieczornym wywiadzie w TVN24 powiedziała, że napięcie między Scheuring-Wielgus i Schmidt a resztą Nowoczesnej było widoczne od kilku miesięcy. Wyraziła tez przekonanie, że wkrótce zapadnie decyzja o odejściu z Nowoczesnej jej założyciela, Ryszarda Petru. - Myślę że mentalnie jest on poza partią od wielu miesięcy - mówiła.
Sam Petru, do kwietnia przewodniczący Nowoczesnej, powiedział w czwartek, że nie zdecydował jeszcze o opuszczeniu partii.
- Sam podejmę decyzję jak widzę przyszłość polityczną - swoją i osób, które są ze mną związane. Dzisiaj żadnej decyzji nie będę podejmował - oświadczył.
Także Krzysztof Mieszkowski, poseł, który w styczniu br. razem z Scheuring-Wielgus i Schmidt czasowo zawiesił swoje członkostwo w Nowoczesnej po tym, jak dziesięcioro posłów tej partii nie wzięło udziału w głosowaniu na temat obywatelskiego projektu ustawy zakładającego liberalizację przepisów dot. aborcji, powiedział, że jego odejście z partii jest niewykluczone.