Czy Romuald Szeremietiew, były wiceminister obrony narodowej, zostanie zrehabilitowany i oficjalnie przeproszony? Ile kosztowała zakończona po ponad siedmiu latach uniewinnieniami głośna afera „korupcji w MON”? – to niektóre sprawy, o jakie pyta premiera Donalda Tuska poseł PiS Zbigniew Kozak. W piątek interpelację złożył w kancelarii Sejmu.
– Sprawa Szeremietiewa pokazuje, w jak bardzo dziwny sposób minister w kluczowym resorcie został odsunięty od władzy – mówi „Rz” Kozak. – Nie mam wątpliwości, że w całej sprawie poszkodowany został niewinny człowiek.
– Jeśli tylko można, to sprawę trzeba wyjaśnić – uważa Marek Biernacki, były szef MSWiA, teraz poseł PO.
Przeciwnego zdania jest Janusz Zemke, były wiceminister obrony narodowej, dziś europoseł SLD. – Gdy ktoś jest politykiem, musi się liczyć z takimi sytuacjami – uważa. – Szeremietiew nie był pierwszy i nie będzie ostatni. Jeśli więc panowie z PiS chcą rehabilitacji Szeremietiewa, to mają takie możliwości. Niech zostanie szefem prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego albo w najbliższych wyborach wystartuje z list tej partii do parlamentu.
Tzw. afera rozpoczęła się na początku lipca 2001 r. od artykułu w „Rz” pt. „Kasjer z ministerstwa obrony”. Wynikało z niego, że asystent Szeremietiewa Zbigniew Farmus miał żądać łapówek za ustawianie przetargów w MON. Zasugerowano też, że sam wiceminister może mieć problem z rozliczeniem się ze swoich inwestycji, m.in. w dom.