– Poinformuję o tym jutro zarówno komisarza wyborczego, jak i samego zainteresowanego – mówi radny Jarosław Berger. – Powodów jest bez liku: chaos komunikacyjny z powodu nieprzemyślanych remontów ulic, rosnące zadłużenie miasta sięgające 1,4 mld zł, brak inwestycji sportowych poza halą, która kosztowała o 100 mld zł za dużo oraz nieustające podróże zagraniczne prezydenta, które kosztują podatników rocznie 30 mln zł, a nie mają żadnego przełożenia na wizerunek Łodzi.
– SLD działa w akcie paniki, bo prezydent odniósł sukces organizując 65. rocznicę likwidacji Litzmannstadt Getho, a dziennik International Herald Tribune docenił rozwój gospodarczy miasta – mówi z kolei Kajus Augustyniak, rzecznik prezydenta Łodzi. – Swoją pozycję Sojusz budował na negatywnym wizerunku prezydenta Kropiwnickiego i Łodzi, a jego strategia na rok przed wyborami legła w gruzach. SLD walczy w ten sposób o kilka miejsc w radzie miejskiej, a organizując referendum zapewni sobie bezpłatny sondaż wyborczy.