- Wszyscy, łącznie z ochroniarzami, publicznością i ludźmi stojącymi na scenie, początkowo byli przekonani, że to, co się stało, jest jakimś elementem przedstawienia. Grała muzyka, nie było krzyków paniki, tłum był zdezorientowany. Dopiero po chwili stało się jasne, że doszło do ataku na prezydenta Adamowicza – powiedział w rozmowie z Onetem mec. Łukasz Isenko, pełnomocnik firmy ochroniarskiej „Tajfun”, która była odpowiedzialna za zabezpieczenie imprezy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku. - Właściciel firmy został przesłuchany już wczoraj w nocy. Dziś przesłuchiwani są wszyscy ochroniarze, którzy byli na miejscu zdarzenia - podkreślił.
Organy ścigania wyjaśniają obecnie wszystkie okoliczności związane ze zdarzeniem. - Nasi pracownicy są pytani o wszelkie aspekty naszego sposobu działania i zabezpieczenia tego miejsca. Są ustalane fakty. Nasze stanowisko jest takie, że z naszej strony wszelkie procedury zostały dochowane. Była wystarczająca liczba ochroniarzy, a właściwie było ich nawet więcej, niż wymagają tego przepisy - wyjaśniał Isenko.
Pełnomocnik firmy ochroniarskiej zapytany o to, dlaczego mężczyzna uzbrojony w broń dostał się na scenę, powiedział, że „trzeba wyraźnie zaznaczyć, że pojawiły się informacje, jakoby ten napastnik dysponował odpowiednią wejściówką, która mogła być wydana przez organizatora”. - A my mamy dostosowywać się do wskazań organizatorów w zakresie tego, kto ma prawo przebywać w którym miejscu - podkreślił.