Prezydent Gdańska, Paweł Adamowicz, zmarł 14 stycznia dzień po tym jak został zaatakowany przez nożownika w czasie finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Napastnik zadał mu na scenie kilka ciosów nożem, po czym - zanim został obezwładniony - wykrzyczał ze sceny, że "siedział niewinnie w więzieniu", "był torturowany przez Platformę Obywatelską" i że "dlatego zginął Adamowicz". Zabójcą okazał się 27-letni Stefan W., karany wcześniej więzieniem za udział w napadach z bronią w ręku na placówki SKOK i placówkę jednego z banków.
Dulkiewicz została wyznaczona przez premiera Mateusza Morawieckiego na komisarza Gdańska do czasu zorganizowania tam wyborów prezydenckich. Wcześniej była I zastępcą Pawła Adamowicza.
O zmarłym prezydencie Gdańska Dulkiewicz mówiła w Polsat News, że był dla niej "przyjacielem", ale jednocześnie "ojcem". - Zawsze troszczył się o nasze dzieci, o nasze relacje z ludźmi, o nasze relacje z rodzicami - przekonywała.
Dulkiewicz mówiła m.in. że osobiście rozmawiał na ostatnim etapie rekrutacji z osobami starającymi się o pracę w urzędzie miejskim. - Zawsze wtedy pytał o plany związane z dziećmi, z rodziną, dlatego, żeby powiedzieć, że u nas jest to dopuszczalne, w urzędzie miejskim kochamy, jak nasi pracownicy mają dzieci, bo mu zawsze na tym zależało - mówiła.
P.o. prezydenta Gdańska podkreślała, że w ostatnich dniach wielu gdańszczan mówi jej: "będziemy pracować, żeby jego wolę wypełnić", "chcemy być lepsi, chcemy się zmienić, chcemy być dla siebie dobrzy".
Dulkiewicz powiedziała też, że ostatni raz widziała się z Adamowiczem w piątek, na dwa dni przed atakiem nożownika. W sobotę rozmawiała z nim przez telefon, a w niedzielę widziała go dopiero w szpitalu, gdzie lekarze walczyli o jego życie.