- Opowiedziałem się za wzmocnieniem instytucji wspólnotowych, Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Nawiasem mówiąc na 222 stronie programu PiS napisano, że PiS jest za wzmocnieniem roli Komisji Europejskiej jako bariery przed dominacją największych państw. Partia Kaczyńskiego w swoim programie to rozumiała, a teraz udaje, że nie rozumie - mówi w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".

Minister podkreślił, że nie jest zaskoczony reakcją Prawa i Sprawiedliwości. - Prymitywizm mówienia w takim momencie historii Europy o IV Rzeszy czy „partii pruskiej" już nie zaskakuje - ocenia.

Według Sikorskiego nie możemy w kontekście pogłębienia unijnej integracji mówić o zagrożeniu ograniczenia polskiej suwerenności. - Jesteśmy niepodlegli i suwerenni, dopóki stanowimy o sobie, a do Unii weszliśmy dobrowolnie, po długich staraniach i w każdej chwili możemy z niej wyjść - zaznacza.

- To Jarosław Kaczyński przez telefon negocjował traktat lizboński, a ratyfikował go Lech Kaczyński - przypomina Sikorski. - Dał on Niemcom większą siłę głosu w Parlamencie Europejskim niż poprzedni system nicejski, wynegocjowany przez premiera Jerzego Buzka. Jako premier Jarosław Kaczyński rozumiał, że instytucje europejskie są najlepszym gwarantem i przeciwwagą dla potęgi niektórych państw członkowskich - podkreśla Sikorski.