Sikorski marszałkiem, Radziszewska wicemarszałkiem

Platforma kończy personalną układankę. Sikorski nowym marszałkiem, Radziszewska wicemarszałkiem, a Cichocki koordynatorem specsłużb.

Publikacja: 24.09.2014 22:28

Sikorski marszałkiem, Radziszewska wicemarszałkiem

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek jd Jerzy Dudek

Zgodnie z przewidywaniami marszałkiem Sejmu został wczoraj Radosław Sikorski, do niedawna szef MSZ. Zastąpił Ewę Kopacz, która jest desygnowana na premiera.

W wystąpieniu Sikorski zakreślił priorytety swego przewodnictwa w Sejmie.

– Do końca tej kadencji powinniśmy solidarnie wesprzeć dwa priorytety, o których mówi prezydent Bronisław Komorowski: wzmocnienie polskiej rodziny i wzmocnienie polskiej obronności – mówił.

Był to wyraźny gest wobec prezydenta, z którym w ostatnich latach Sikorski często darł koty. Ale w ostatnich tygodniach, podczas tworzenia rządu Ewy Kopacz, Komorowski kilkakrotnie publicznie chwalił Sikorskiego i deklarował, że chce, by nadal był szefem MSZ.

Były szef resortu dyplomacji był jednym z najstabilniejszych elementów w rządach Donalda Tuska. Tylko on i Elżbieta Bieńkowska, szefowa resortu rozwoju regionalnego, przetrwali całe siedem lat rządów Tuska. Sikorskiego ominęły kolejne rekonstrukcje i polityczne roszady. O ile jednak Bieńkowską Tusk zabrał do Brukseli na stanowisko unijnej komisarz ds. rynku wewnętrznego, o tyle Sikorski został z niczym. Liczył na posadę szefa unijnej dyplomacji albo komisarza, ale w finale negocjacji Tusk grał tylko o stanowiska dla siebie i Bieńkowskiej.

To była jedna z głównych przyczyn roszady na rodzimej scenie politycznej, która się wczoraj dopełniła. Sikorski chciał pokazać, że z nowego rozdania także on wychodzi wzmocniony. A zostając marszałkiem Sejmu, formalnie awansuje, bo to drugie – po prezydencie – stanowisko w kraju.

Wbrew powszechnym oczekiwaniom wczoraj w Sejmie nie doszło do awantury przy okazji wyboru marszałka. Najbardziej krytyczny był PiS, w którym Sikorski – jako były szef MON w rządzie Jarosława Kaczyńskiego – uważany jest za zdrajcę, obwiniany za błędy rządu w relacjach z Rosją w sprawie Smoleńska oraz szkodzenie relacjom z USA. Ale występujący w imieniu PiS Krzysztof Szczerski, potencjalny szef MSZ w rządzie tej partii, nie oceniał polityki zagranicznej Sikorskiego. Skupił się na cechach jego charakteru i wypominał kontrowersyjne wypowiedzi, w tym słynne słowa o „dorżnięciu watahy", wypowiedziane w finale kampanii 2007 r., kilka miesięcy po rozstaniu z PiS.  – To chyba pierwszy w dziejach polskiego parlamentaryzmu kandydat na marszałka, który publicznie deklaruje, że opozycję trzeba dorżnąć i zniszczyć – mówił Szczerski. ?– Poseł Sikorski jako marszałek jest czynnikiem ryzyka w Sejmie, a nie gwarantem stabilności. Jest ryzyko pomylenia laski marszałkowskiej z kijem baseballowym.

Wypominał też Sikorskiemu, że trafia do Sejmu w efekcie przegranych starań o zagraniczną posadę.

– Nikt inny nigdzie go nie chciał: ani w NATO, ani w UE, ani w rządzie – wytykał Szczerski i wypomniał Sikorskiemu również mało dyplomatyczny język uwieczniony na nagraniach z afery taśmowej.

Sikorski nie odniósł się bezpośrednio do krytyki ze strony PiS. Wspomniał jednak, że był „ministrem obrony narodowej z rekomendacji części dzisiejszej opozycji".

– Obiecuję poważną dyskusję. Zapraszam opozycję do współpracy – zadeklarował. Zasugerował także, że jako marszałek będzie unikał kontrowersyjnego języka. – Atmosfera konfrontacji, która często panuje w Sejmie, nie tylko utrudnia stanowienie mądrego prawa, ale też nie przysparza posłom popularności. Myślę, że dla każdego z nas bez wyjątku powinno to być powodem do autorefleksji – stwierdził.

Wbrew zapowiedziom PiS nie przedstawił własnego kandydata na marszałka. Z Sikorskim i tak nikt by nie wygrał, jako że miał on nie tylko wsparcie Platformy, ale także PSL, przy cichej akceptacji SLD i Twojego Ruchu (obie lewicowe partie wstrzymały się od głosu).

Wczoraj wybrano także nowego wicemarszałka w miejsce Cezarego Grabarczyka, lidera partyjnej frakcji PO, tzw. spółdzielni. Premier Ewa Kopacz wzięła go do rządu na fotel ministra sprawiedliwości, na tej samej zasadzie co nowego szefa MSZ Grzegorza Schetynę – chce mieć liderów partyjnych koterii pod kontrolą.

Grabarczyka zastąpiła posłanka Elżbieta Radziszewska. W ostatnim czasie kierowała ona sejmową Komisją ds. Służb Specjalnych, jeszcze wcześniej była rządowym pełnomocnikiem ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, a od lat zajmuje się służbą zdrowia. W 2007 r., kiedy Tusk pierwszy raz wygrał wybory, była nawet typowana na ministra zdrowia, ale wyprzedziła ją wówczas Ewa Kopacz, która dzięki osobistym relacjom z premierem ekspresowo awansowała w partyjnej hierarchii.

Miejsce Radziszewskiej w Komisji ds. Służb Specjalnych zajmie prawdopodobnie odchodzący minister sprawiedliwości Marek Biernacki, który robi miejsce w rządzie dla Grabarczyka. Z kolei koordynatorem specsłużb znów będzie – tak jak przez większość rządów Tuska – Jacek Cichocki, szef Kancelarii Premiera.

Zgodnie z przewidywaniami marszałkiem Sejmu został wczoraj Radosław Sikorski, do niedawna szef MSZ. Zastąpił Ewę Kopacz, która jest desygnowana na premiera.

W wystąpieniu Sikorski zakreślił priorytety swego przewodnictwa w Sejmie.

Pozostało 95% artykułu
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Wylosowano numery list
Polityka
Nietypowa rekonstrukcja rządu. "Dwa nazwiska zaskoczeniem"
Polityka
Tomasz Siemoniak po Kolegium ds. Służb: Trwają przeszukania i przesłuchania
Polityka
Sondaż przed wyborami do PE: KO o włos przed PiS
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Polityka
Rekonstrukcja rządu Donalda Tuska: Jest czworo nowych ministrów