Na zdjęciach z sesji fotograficznej premier Ewa Kopacz ubrana jest w stroje, na których wyraźnie widać metki firm i sklepów, z których pochodzą.

W rozmowie z Moniką Olejnik Giertych uznał, że premier nie powinien zgadzać się na sytuacje, w której można go posądzić o lokowanie produktu. Powiedział tez, że jest zaskoczony brakiem profesjonalizmu współpracowników premier Kopacz, którzy powinni jej odradzić podobne występy.

Monika Olejnik zarzuciła Giertychowi, że zbyt łagodnie traktuje sprawę. - Niech się pan wzniesie na wyżyny obiektywizmu! To jest premier polskiego rządu! – apelowała zauważając, że adres sklepów optycznych jest wymieniany na każdym ze zdjęć.

Giertych tłumaczył się zaskoczeniem. - Zaskoczyła mnie pani tym pytaniem, nie przygotowałem się - tłumaczył. - Musiałbym przeprowadzić dokładną analizę prawną tej sytuacji - mówił mecenas.

Przyznał jednak, że sytuacja jest poważna. -  Stało się bardzo źle i pani premier powinna wyciągnąć poważne konsekwencje wobec osób, które za to odpowiadają. Nie wierzę, żeby ona sama za to odpowiadała - mówił Giertych. Radził też, by premier zasięgnęła informacji, dlaczego do jej sesji użyto ubrań i przedmiotów "tej, a nie innej firmy". I czy osoba, która odpowiada za ten wywiad, "zrobiła to tylko z głupoty".