Rafał Kosik: Nadrabiam zaległości

Odkrywam pozytywne strony kwarantanny. Zwykle i tak pracuję w domu, więc nie odczuwam wielkiej zmiany. Za to nie jeżdżę na spotkania i targi książek np. w Stambule, Londynie i Bolonii, dzięki czemu zyskałem więcej czasu na kulturalną rozrywkę. Kultura, a szczególnie literatura i film, pozwalają łatwiej znieść ten trudny czas i uciec choć na chwilę w inny świat.

Publikacja: 08.05.2020 18:00

Rafał Kosik: Nadrabiam zaległości

Foto: fot. materiały prasowe

Ostatnio udało mi się obejrzeć „W lesie dziś nie zaśnie nikt" – zaskakująco dobrze zrealizowany polski slasher. Nie jest to dzieło zmuszające do egzystencjalnej zadumy, ale nie tego oczekujemy od gatunku. Z serialem „Devs" jest dokładnie odwrotnie. To fantastyka naukowa, coś co lubię najbardziej. Prywatna firma tworzy komputer kwantowy o potężnej mocy, pozwalającej na symulację rzeczywistości. Nastrojowa i klimatyczna narracja doskonale uzupełnia wyrafinowaną wizualną stronę filmu.

Nadrabiam też zaległości – zacząłem od miniserialu „Rojst" o dziennikarskim śledztwie w sprawie morderstwa w prowincjonalnym mieście w późnym PRL-u. To nie brzmi zachęcająco, ale dodajmy obsadę: Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik, dobry scenariusz oraz świetną scenografię, charakteryzację, kostiumy i otrzymujemy znakomity klimat.

Nie przepadam za serialami historycznymi, dlatego tak długo zwlekałem z obejrzeniem „Babylon Berlin". A serial bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Akcja toczy się w Berlinie roku 1929. W oparach dekadenckich kabaretów wątki kryminalne przeplatają się z politycznymi i obyczajowymi, a w tle rodzi się Trzecia Rzesza.

Czytam sporo literatury popularno-naukowej, ale nie tylko. Spędziłem miły czas z powieścią „Hyperion" Dana Simmonsa. Przedstawia odległą przyszłość, w której ludzkość skolonizowała wiele planet, trwają wojny i nadciąga największa z nich – wojna ze sztuczną inteligencją. Teraz jestem w połowie „Po piśmie" Jacka Dukaja. To ciekawy obraz społeczeństwa postindustrialnego i szkic możliwych kierunków rozwoju naszej cywilizacji. Zbiór esejów krążących wokół tematu końca ery piśmiennej w historii ludzkości kreśli ponurą wizję. Sam pracuję nad tym, żeby się prędko nie ziściła – piszę nie tylko dla dorosłych, ale również dla dzieci i młodzieży.

O tym, jak bardzo wcześniej brakowało mi czasu, niech świadczy to, że dopiero teraz kończę serię, którą sami wydaliśmy (jestem również wydawcą), „Opowieści z meekhańskiego pogranicza" Roberta M. Wegnera, czyli polską „Grę o tron".

x

x

x

x

Plus Minus

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
prenumerata.rp.pl/plusminus
tel. 800 12 01 95

Ostatnio udało mi się obejrzeć „W lesie dziś nie zaśnie nikt" – zaskakująco dobrze zrealizowany polski slasher. Nie jest to dzieło zmuszające do egzystencjalnej zadumy, ale nie tego oczekujemy od gatunku. Z serialem „Devs" jest dokładnie odwrotnie. To fantastyka naukowa, coś co lubię najbardziej. Prywatna firma tworzy komputer kwantowy o potężnej mocy, pozwalającej na symulację rzeczywistości. Nastrojowa i klimatyczna narracja doskonale uzupełnia wyrafinowaną wizualną stronę filmu.

Nadrabiam też zaległości – zacząłem od miniserialu „Rojst" o dziennikarskim śledztwie w sprawie morderstwa w prowincjonalnym mieście w późnym PRL-u. To nie brzmi zachęcająco, ale dodajmy obsadę: Andrzej Seweryn i Dawid Ogrodnik, dobry scenariusz oraz świetną scenografię, charakteryzację, kostiumy i otrzymujemy znakomity klimat.

Plus Minus
Artysta wśród kwitnących żonkili
Plus Minus
Dziady pisane krwią
Plus Minus
„Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice”: Skandynawskie historie rodzinne
Plus Minus
„PGA Tour 2K25”: Trafić do dołka, nie wychodząc z domu
Plus Minus
„Niespokojne pokolenie”: Dzieciństwo z telefonem