Czy to ma być ów nowy świat, który wyłania się jak szczyt góry lodowej z odmętów epidemii? Świat, który przeczuwamy, wieścimy i o którym z niepokojem opowiadamy na łamach gazet na wszystkich kontynentach? Bardzo bym tego nie chciał, bo to perspektywa rzeczywistości demonicznej, gdzie losem społeczności, gospodarek, narodów rządzą ciemne siły populizmu. Wykorzystują już istniejące podziały, żerują na różnicach, potęgują emocje. Po co? Po to, by przejąć bądź utrzymać władzę i ciągnąć tę huśtawkę emocjonalną dalej, czyniąc z gry ze społeczeństwem istotę polityki. To sytuacja, kiedy fatalna metoda detronizuje dawne sensy polityczności. Rozbraja pojęcia dobra publicznego, interesu społecznego czy racji stanu. To dla wielu kusząca perspektywa.