Często mówię o dekadzie, kiedy miałam dwadzieścia kilka lat, że to najgorszy czas w moim życiu – i tak właśnie było. Jednak z roku na rok sytuacja trochę się poprawiała i jako osoba dorosła zaczęłam funkcjonować nieco lepiej. Byłam w stanie porobić dyplomy i zdobyć lepszą pracę. Powoli, ale stale starałam się naprawić swoją relację z rodzicami i zrehabilitować się w ich oczach. „Przed" byłam grzeczną dziewczynką, więc wiedziałam, jak grać tę rolę. Po części wciąż byłam gotowa grać tę rolę, nawet po straconym roku w Arizonie, tak żebym mimo rozpaczliwej samotności wciąż mogła czuć się z czymś związana – z pisaniem, z pracą, z rodziną.