[b]To co pomaga wygrać na wyścigach?[/b]
Elementarna wiedza. Jeśli jeden koń ma wąskie kopytka, a inny szerokie kopyta, to który przyjedzie pierwszy, jeśli jest błoto?
[b]Wystarczy wiedza o koniach?[/b]
Ludzie ze stajni nie mogą się zgodzić, by tylko jedna z nich wygrywała. Uzgadnia się, komu ma przypaść zwycięstwo. Jedni mają prawo do częstszych zwycięstw, inni rzadszych. Jeśli między stajniami panują dobre stosunki, sprawy załatwiane są przyzwoicie. Gorzej, jeśli wkrada się wrogość. Przez blisko rok pewien facet nie mógł wygrać ani jednej gonitwy i zdobyć stopnia dżokeja, bo koledzy mu nie pozwalali. Dlatego że się uparł i nie chciał im postawić pół litra. I ja, i inni wtajemniczeni czekali, aż się złamie i te pół litra im jednak postawi.
[b]Wygrywanie na wyścigach wydaje się dość skomplikowane. A jednak są tacy, którzy dosyć systematycznie wygrywają.[/b]
Pewien znajomy wygrał na trzypokojowe mieszkanie spółdzielcze, domek letniskowy nad Liwcem oraz ich wyposażenie. I jeszcze na samochód. Grał przez 20 lat, stawiał na to, co sam sobie wyliczył. Mój syn też wygrywał, wyliczając sobie wszystko matematycznie. Ale on, w przeciwieństwie do mamusi, zna wyższą matematykę.
[b]A pani raczej wygrywała czy przegrywała na wyścigach i w kasynach?[/b]
Nie miałam ani wielkiego pecha, ani wielkiego szczęścia. Bywały okresy, w których wygrywałam, i takie, kiedy przegrywałam. Bo to się zawsze układa okresami. A w ogóle co się pani mnie tak uczepiła z tym hazardem?
[b]Przecież gra nie tylko pani, ale grają również bohaterowie pani powieści. Chociaż hazard nie pochłania pani chyba tak bardzo. Nie miałaby pani inaczej czasu, by tak często wydawać książki. Chyba że w jednej ręce trzyma pani żeton, a drugą pisze... [/b]
A w trzeciej ręce trzymam kieliszek wódki. Tak to sobie chyba niektórzy wyobrażają. Nie słyszała pani plotek, że byłam na odwyku? Albo że już umarłam?
[b]Tak sobie myślę, że z naszej rozmowy można wysnuć sprzeczne wnioski. Bo przecież mówi pani, że krupier może decydować, gdzie trafi kula, a o wyniku wyścigów rozstrzyga umowa. A z drugiej strony wierzy pani w dobrą lub złą passę, zależność między grą a miłością. To co, jest w końcu jakaś metafizyka gry czy nie?[/b]
Proszę mnie nie naciskać. Ja strasznie nie lubię stawiać kropki nad „i”.