W awangardzie tego ruchu stoi wybitny naukowiec Richard Dawkins, autor bestsellera „Bóg urojony”, zaraz za nim plasuje się znakomity publicysta Christopher Hitchens, który twierdzi, że religijna koncepcja Boga jest z ducha totalitarna i służy zniewoleniu ludzi. Dawkins, Hitchens oraz dwaj Amerykanie: filozof Daniel Dennett i pisarz Sam Harris, nazywani są czasem czterema jeźdźcami Apokalipsy albo twórcami nowego ateizmu.
Nowy ateizm zawiera elementy stare, np. odrzucenie wiary w Boga, oraz nowe, np. desperackie próby przekonania wyznających jakąkolwiek zorganizowaną religię, że są przybyszami z planety Krypton. Albo innymi dziwolągami. Żaden w pełni wolny i świadomy człowiek nie wierzy dziś w Boga – mówią nowi ateiści.
Nowe u nowych ateistów jest też wykorzystywanie w ich kazaniach nietypowych mediów. Na początku mijającego roku po Londynie jeździły autobusy z napisem „Prawdopodobnie nie ma Boga”. Niedawno zakończyła się natomiast druga odsłona kampanii skierowana do rodziców, którzy zapragnęliby być może wychować swoje dzieci w jakiejś wierze. Na autobusach, a potem na billboardach w Londynie, Edynburgu, Cardiff i Belfaście obok zdjęcia podskakującej z radości dziewczynki pojawiła się prośba: „Nie przyczepiaj mi etykiety. Pozwól dorosnąć i wybrać samodzielnie”. W domyśle: wybrać wiarę albo niewiarę w Boga albo w socjalizm, zostać kapitalistą albo sikhem, katolikiem albo humanistą.
Dyrektorka kampanii autobusowej, autorka sztuk teatralnych i dziennikarka Ariane Sherine (nominowana w tym roku do nagrody Ateista Roku) wyjaśnia, że celem akcji jest skłonienie rodziców, by dostrzegli w swoich dzieciach indywidualności, a Richard Dawkins, ojciec – za przeproszeniem – chrzestny kampanii tłumaczy: „Nikomu nie przyszłoby do głowy nazwać niemowlęcia dzieckiem marksistowskim albo postmodernistycznym. A tymczasem rodzice narzucają mu etykiety religijne: dziecko katolickie albo protestanckie, albo muzułmańskie. Powinniśmy zachęcać ludzi, by zanim wybiorą religię dla swojego dziecka, zasięgnęli jego opinii. I nasze billboardy służą właśnie temu celowi”.
Nie, nie łapmy mistrza za słowa, Dawkins nie jest jednak półgłówkiem i nie proponuje, by pytać dwulatka – ani nawet chyba trzylatka – czy chciałby wierzyć w Allaha, czy może woli europejską tradycję świeckiego humanizmu. Ideałem, według autorów kampanii, byłoby wychowanie dziecka bez religii i zezwolenie mu na wybór odpowiedniej drogi życiowej po osiągnięciu pełnoletności. Naturalnym stanem współczesnego człowieka powinien więc być ateizm, a właściwie jakaś forma całkowitego odmóżdżenia, w której należy utrzymywać człowieka do lat 18. Jeśli potem ktoś zwariuje i zacznie wierzyć w Boga albo np. w kapitalizm wolnorynkowy, to jego sprawa – my ostrzegaliśmy.