Zazdroszczą nam takiego premiera

Agnieszka Pomaska, posłanka PO

Publikacja: 16.04.2011 01:01

Zazdroszczą nam takiego premiera

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Córeczka często się uśmiecha?



Ma już cztery miesiące i jest bardzo pogodna, daje nam dużo radości.



I pomyśleć, że to wszystko zasługa premiera...



A dlaczego?



„Moja Zosia słuchała [premiera] na żywo, od tamtej pory nie schodzi jej uśmiech z twarzy" – chwaliła pani wpływ Donalda Tuska na niemowlęta.



Córka była z nami na posiedzeniu Rady Krajowej Platformy i była naprawdę bardzo grzeczna. Zwykle jest grzeczna, ale wtedy napisałam to na Twitterze jako głos w dyskusji o dzieciach.



Zostało to odebrane jako przejaw uwielbienia dla szefa partii.



Znam pana premiera od dziesięciu lat i wiem, że nie ma potrzeby, by publicznie deklarować uwielbienie dla niego. Jak mam potrzebę mu coś powiedzieć, to robię to prywatnie.



Prywatnie go pani uwielbia?



Prywatnie go mogę pochwalić za konkretne rzeczy.



Senator Sepioł uważa go za postać wybitniejszą niż Piłsudski.



Premiera oceni historia, ja wystrzegam się takich porównań, bo chyba nie jestem aż tak biegła z historii.



Ale wystarczająco biegła w sprawach międzynarodowych, by wiedzieć, że „Donald Tusk jest liderem Europy Środkowo-Wschodniej, nawet jeżeli niektórzy jeszcze tego nie dostrzegają".



To wynika z moich obserwacji i z prywatnych relacji z koleżankami i kolegami z zagranicy. Wiem, że oni bardzo cenią premiera Tuska i w wielu krajach po prostu zazdroszczą nam takiego szefa rządu.



A gdzie najbardziej nam zazdroszczą Donalda Tuska?

Boję się, że któryś kraj pominę, ale wystarczy wspomnieć naszych najbliższych sąsiadów: Czechów, Słowaków, Węgrów...

Niemcy też?

Oczywiście, przecież oni mają nie najłatwiejszą sytuację polityczną, gospodarczą.

I dlatego wzdychają do Tuska?

Nie mówię, że wszyscy, ale z pewnością wielu takich by się znalazło. Mam na myśli głównie polityków, koleżanki i kolegów z bratnich partii politycznych.

Czyli z CDU. Naprawdę zamieniliby Merkel na Tuska?

Pan mnie podpuszcza (śmiech).

Wyjątkowo nie. Pokazuję tylko to, co sama pani napisała.

A pan naprawdę uważa, że Donald Tusk nie jest prawdziwym europejskim liderem? Ja na przykład doceniam, że premier nieraz zgromadził wokół nas naszych sąsiadów na rzecz wspólnych interesów w Unii Europejskiej i był takim naturalnym liderem. Nie widzę więc w tym sformułowaniu niczego niestosownego.

Premier też się pewnie nie obraził.

Donald Tusk nie jest czytelnikiem Twittera.

Trudno się oprzeć wrażeniu, że pani po prostu uwielbia premiera.

Donald Tusk to twardy, profesjonalny polityk, ale jednocześnie jest otwarty na dialog, na rozmowę. Można go skłonić do swoich racji, o czym sama się przekonałam.

Jak to? Przecież chciała pani być sekretarzem generalnym, a Tusk się nie zgodził.

Ja chciałam zajmować się w partii konkretnymi rzeczami i to robię. Nie chodziło mi o konkretną funkcję.

Chodziło, chodziło, nawet pani nie zaprzeczała. To Tusk z właściwą sobie galanterią powiedział, że jest pani w ciąży i nie podoła.

Ja wiem, jak było, wiem, jak wyglądała rozmowa z premierem. Przekonywałam go, że sprostam tym zadaniom, żeby mi je powierzył, i to zrobił.

Czyli przekonała go pani, ale on i tak nie pozwolił pani zostać sekretarzem generalnym? Nic nie rozumiem, ale podziwiam lojalność.

Pozostaniemy przy swoim zdaniu, ja się cieszę, że tak to się skończyło.

To oczywiste. Przecież nie powie pani, że ma żal do premiera.

A jak powiem, że nie mam, to pan mi nie uwierzy.

Rzeczywiście, nie uwierzę.

Szkoda (śmiech).

Bo jak polityk kilka miesięcy przed wyborami zaczyna ponad miarę chwalić swego szefa, to wygląda to umiarkowanie wiarygodnie.

Ale ja to samo mówiłam dziesięć lat temu czy cztery lata temu. Znam pana premiera z czasów, kiedy nie byłam nawet jeszcze radną Gdańska, i po prostu darzę go sympatią. Zresztą ja w ogóle lubię ludzi. Kiedy byłam radną, to najciekawszy był właśnie kontakt z mieszkańcami, z wyborcami. To mnie właśnie w polityce pociąga, że mam stały kontakt z ludźmi.

Przeciwników politycznych też pani tak lubi?

Nie dzielę spotkanych ludzi ze względu na ich poglądy. Lubię ich i staram się mieć z nimi dobre relacje.

Lech Kaczyński był człowiekiem pozbawionym honoru?

Kiedy?

Kiedy żył.

Staram się takich sądów nie formułować.

16 marca 2010 roku napisała pani, że gdyby miał honor, toby odmówił przyjęcia tytułu honorowego obywatela Krakowa.

A jaki był kontekst?

Oto cały wpis: „Lech Kaczyński honorowym obywatelem za dawanie kasy? Ze swoich płacił? Ktoś z honorem by odmówił. LK przebiera nogami, żałosne".

(cisza)

Rozumiem zakłopotanie.

Próbuję sobie przypomnieć, o co chodziło.

Jako prezydent zwiększył wydatki na ochronę zabytków Krakowa i zgłoszono wniosek o tytuł honorowego obywatela dla niego. Pani partia rozpętała histerię, prezydent zrezygnował.

Skoro zrezygnował, to o co chodzi?

O pani wpis.

Napisałam te słowa, zanim zrezygnował, ale skoro to zrobił, to uznaję, że honor ma.

Uff, honor śp. prezydenta uratowany. Poseł Pomaska przyznała, że jednak miał honor. Ale nogami przebierał i to było żałosne.

Takie miałam wrażenie, że nie potrafił się w tej kwestii zdecydować.

„Przebierać nogami" nie znaczy mieć kłopoty z podjęciem decyzji. Wręcz przeciwnie, to znaczy zabiegać o coś, bardzo czegoś chcieć.

No, jeśli ktoś z czegoś nie rezygnuje, to znaczy, że chyba tego chce, prawda?

Przecież to nie on ani nie jego kancelaria wystąpiła z tym wnioskiem. Ktoś rzucił pomysł, Kaczyński o niczym nie wiedział, wy rozpętaliście awanturę, pani ruszyła z drwinami.

Wiem, jak wygląda wręczanie honorowego obywatelstwa na przykładzie Gdańska i wiem, jak można zareagować. Można zrobić to naprawdę bardzo szybko.

Dobrze, właśnie oficjalnie składam wniosek o koronację Bronisława Komorowskiego na Wielkiego Łowczego albo i króla Korony Polskiej. Kancelaria pewnie nie zareaguje. Od kiedy można mówić, że Komorowski przebiera nogami, by zostać królem?

Panie redaktorze, to żarty...

Będzie w gazecie, żadne żarty.

Gdyby wtedy Lech Kaczyński szybko się od takich pomysłów odciął, to zyskałby szacunek mój i wielu osób.

Na szacunek z pani strony stracił więc szansę bezpowrotnie.

Uważam, że honorowe obywatelstwo należy przyznawać na zasadzie kompromisu. Jeśli go nie ma, to lepiej dla takiej osoby, dla samego polityka, by sam zrezygnował.

Gdyby ktoś chciał przyznać honorowe obywatelstwo Donaldowi Tuskowi, a jakiś radny PiS by zaprotestował, to Tusk powinien od razu zrezygnować, tak?

Tak powinien zrobić, i myślę, że tak by zrobił.

Bo gdyby nie zrobił, pani napisałaby, że przebiera nogami i jest żałosny?

Nie przewiduję, że taki wniosek ktokolwiek złoży.

Tak marnie ocenia pani zasługi premiera? Na pewno ktoś złoży wniosek i na bank ktoś z PiS zaprotestuje.

To dywagacje, nie wybiegajmy w przyszłość. Jak taka sytuacja się zdarzy, to będę ją komentowała.

Spytam wprost: nie sądzi pani, że gdy ktoś z pani dorobkiem kwestionuje honor Lecha Kaczyńskiego, to jest to cokolwiek niestosowne?

Nie zrobiłam nic złego i nie ma nic niestosownego w wyrażaniu swoich opinii. Nie żałuję tego, co napisałam, bo odniosłam się do sytuacji, która miała miejsce.

Na Twitterze jest pani znana nie tyle z podszczypywania PiS, ile przede wszystkim z bałwochwalczego stosunku do liderów Platformy.

Bałwochwalczego? Nie sądzę. Od chwalenia do uwielbienia jest daleka droga.

Zapewniała pani, że Komorowski będzie bardzo dobrym prezydentem. Sprawdziło się?

Tak, uważam, że jest bardzo dobrym prezydentem. Zupełnie poważnie tak myślę.

Przecież ja nic nie mówię.

Naprawdę Bronisław Komorowski jest bardzo dobrym prezydentem i na pewno się swojej roli uczy.

Dość powoli.

Mówi pan o gafach? To są nieszkodliwe wpadki, ważne, że prezydent ma dystans do siebie i nie obraża się, gdy ktoś się z tego śmieje.

Nie chodzi mi o parasol czy maniery, ale gdyby to Kaczyński wygłosił w German Marshall Fund zamiast strategicznego orędzia jakieś bzdety o bigosowaniu, to krzyczelibyście o impeachmencie.

Nigdy nie krzyczeliśmy. Ja nie jestem zbyt pamiętliwa, więc nie będę przytaczać wpadek Lecha Kaczyńskiego. Mogę powtórzyć, że każdy potrzebuje czasu, by przyzwyczaić się do nowej funkcji, by się, mówiąc kolokwialnie, dotrzeć.

Ale zostawmy jego wpadki. O jakich osiągnięciach pani myśli? Muszą być nadzwyczajne, skoro jest bardzo dobrym prezydentem.

Jest aktywny, spotyka się z organizacjami pozarządowymi, jest otwarty na dialog, przygląda się temu, co robi Sejm. Taka jest rola prezydenta i podoba mi się, że Bronisław Komorowski analizuje każdą z ustaw i nie podpisuje wszystkiego w ciemno.

Ale po co to wszystko, skoro ta funkcja jest nieważna?

No nie, panie redaktorze, mówi pan o głowie państwa, o najważniejszej funkcji w kraju.

O strażniku żyrandola, że strawestuję słowa premiera.

Widziałam ten żyrandol.

I co, jest czego strzec?

Bałam się, że mi na głowę spadnie (śmiech). Prezydent to z pewnością znacząca funkcja, ale ucieszyłam się, że Donald Tusk nie kandydował, bo jest świetnym premierem i szkoda by było, gdyby musiał zrezygnować z tej funkcji. Choć, gdyby kandydował, to tragedii by nie było.

Tragedii by nie było?! Tylko tyle?

Miałam na myśli to, że jakoś byśmy przeżyli z innym premierem, ale lepiej, że tak się stało.

No właśnie: co matka partia powie, Agnieszka Pomaska powtórzy. Tusk mówi, że prezydentura to żyrandol i zaszczyty – śmiejemy się razem z nim i cieszymy, że nie kandyduje. Wygrywa Komorowski? Cieszymy się i mówimy, że to najważniejsza funkcja w państwie.

Nie rozmawia pan z partią, ale ze mną. Ja tak myślę, a gdybym nie myślała, to nie byłoby mnie w tej partii.

Tak zawsze pani za zdaniem partii nadąża?

Jestem w niej od początku.

I to rodzinnie. Pani mąż Maciej Krupa też jest politykiem.

Tak, poznaliśmy się w Młodych Demokratach, mąż jest samorządowcem, radnym.

Był dyrektorem biura poselskiego Sławomira Nowaka i niemal został dyrektorem budowanego Muzeum II Wojny Światowej. Musiał ustąpić.

Ciężko przeżyłam całą tę sprawę, to, że był tak atakowany. Ale ja nie byłam w tę sprawę w żaden sposób zaangażowana.

To było rozsądne, że przyjął od ministra Nowaka tę propozycję?

Z perspektywy czasu widać, że nie, ale to już rozdział zamknięty.

Łączy was nie tylko polityka, ale i windsurfing.

Lubię popływać na desce, to prawda, mąż też. Byłam zawodniczką Sopockiego Klubu Żeglarskiego.

I pływa pani tylko tu, po szuwarach, w zatoce?

Gdzie tam szuwary, choć z wiatrem mogłoby być lepiej.

A sam surfing, jak w Australii?

Nie próbowałam, to za daleko. Pan pływa?

Żarty się pani trzymają. W życiu bym nie złapał równowagi na czymś takim.

Nie, teraz jest taki sprzęt, że to banalnie proste.

Po co pani piwo i chipsy? To mi bliższe.

O rany, wszystko pan przejrzał...

„Piwo i chipsy kupuję w »Tośce«" – chwaliła się pani na Twitterze.

To było a propos dyskusji o Biedronce. Cóż, ja tylko dbam o właściwe wyposażenie lodówki w domu. Przecież nie mówię, że to dla mnie!

Czyli dla męża, bo Zosia zapewne raczej nie korzysta?

My się generalnie odżywiamy bardzo zdrowo (śmiech).

Niektórym panom postawa żony dbającej, by w lodówce było zawsze piwo, a obok chipsy, się spodoba...

... Ale ja nie jestem wzorową polską żoną, obawiam się...

Nie dokończyłem: Ale za to feministki uznają to za przejaw ulegania szowinizmowi.

Ja z feministkami w wielu sprawach się nie zgadzam, na przykład nieszczególnie lubię parytety. I nie jestem przekonana, że obowiązek umieszczania kobiet na listach wyborczych zwiększy udział kobiet we władzy w Polsce.

Kobiety się wspierają w polityce?

Nie bardzo, i to nie tylko w polityce, ale w ogóle, w życiu. Jednak staram się nie oceniać innych kobiet. W Sejmie na co dzień raczej trzymam się z kolegami posłami i – choć nie lubię stereotypów – to muszę przyznać, że panowie wykazują większą solidarność niż panie.

A jak przyjęto panią w Sejmie z maleńką córką?

Właśnie dużo większe wsparcie w tej decyzji o szybkim powrocie do Sejmu miałam ze strony kolegów, a nie koleżanek, ale nie mam potrzeby opowiadania o tym.

Mówiąc wprost, pani koleżanki partyjne zarzucają pani, że się lansuje z córką.

Jak pan widzi, na ten wywiad nie przyszłam z dzieckiem.

Córeczka często się uśmiecha?

Ma już cztery miesiące i jest bardzo pogodna, daje nam dużo radości.

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał