Proszę państwa do bólu

Chciałoby się powiedzieć, że to książka, która boli. Nawet bardzo. Ale powiedzieć tak nie można, bo zaraz się robi naiwnie i niewygodnie, a może nawet ckliwie. Rozumie to też Mira Marcinów, dlatego swoją arcyprzejmującą historię podaje nam fragmentami, tak jakby nie wierzyła, że jakakolwiek spójniejsza opowieść jest w stanie dotknąć jakiejkolwiek prawdy.

Publikacja: 24.07.2020 18:00

Proszę państwa do bólu

Foto: materiały prasowe

Gdzieś mimochodem dowiadujemy się, że zjeżdżając na sankach z osiedlowej górki, mama złamała rękę. Niby nic, ot, szaleństwa matki z córką, ale z wizytą u lekarza trzeba było zaczekać, żeby matka nie trafiła do izby wytrzeźwień. Albo kiedy opowiada o tym, jak całkiem sama robiła jej pośmiertny makijaż, do którego musiała się przyłożyć, bo przecież „matka znała te triki, wiedziała, kim jest Kim Kardashian, która nauczyła miliony kobiet na świecie, jak wysmuklić twarz za pomocą bronzera". „Umyłam, Wydepilowałam. Umalowałam – czytamy nieco dalej. – Nałożyłam korektor na ciemniejące cienie pod oczami. Użyłam gęstego, mocno kryjącego. Wsmarowałam podkład opuszkami palców. Nie chciał się wchłonąć w zimną skórę z zamkniętymi porami".

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Teraz 4 zł za tydzień dostępu do rp.pl!

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Plus Minus
„Ostatnia przysługa”: Kobieta w desperacji
Plus Minus
„Wieczne państwo. Opowieść o Kazachstanie": Władza tłumaczyć się nie musi
Plus Minus
"Nobody Wants to Die”: Retrokryminał z przyszłości
Plus Minus
Krzysztof Janik: Państwo musi czasem o siebie zadbać
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Plus Minus
Olimpijskie boje smutnych panów