Plus Minus: Pańska książka koncentruje się wokół jednej historii – wypadku autobusu szkolnego przewożącego palestyńskie dzieci z 2012 r., w którym zginął syn Abeda Salamy, Milad. Jest to dla pana punkt wyjścia do rozpoczęcia wiwisekcji całego konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Dlaczego akurat to wydarzenie?
Po pierwsze, byłem niezwykle poruszony tą tragedią, ale widziałem w niej też coś bardzo symbolicznego – świadome zaniedbania wobec setek tysięcy ludzi żyjących po drugiej stronie muru w Zachodnim Brzegu. Najbardziej bolało to, jak bardzo intencjonalne były te lata zaniedbań, które dały o sobie znać akurat w tym jednym dniu. Po drugie, od dawna chciałem napisać opowieść, w której skompresuję całą historię konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Ludzie żyją tu w dużej segregacji. Z jednej strony całkowicie żydowskie społeczności, z drugiej całkowicie palestyńskie. Czasem te żydowskie społeczności – tak jak w przypadku miasteczka mojego bohatera Anaty (po hebrajsku Anatot) – żyją dosłownie na ziemiach Palestyńczyków, nie wchodząc z nimi w żadne interakcje. Dlatego miałem na uwadze ten wypadek, który nagle zetknął ze sobą te dwa światy, które normalnie się nie przecinają.