Śmierć? A ja by mogła o tym mówić bezustannie. Nie boję się. Nic. Samego przejścia może. Ale to się chyba każdy trochę lęka. Są ludzie, co unikają tematu. Pamiętam sąsiadkę, jak jeszcze u rodziców mieszkałam. Kiedy tylko rozmawiali o umieraniu, już jej nie było. Nie chciała o tym słuchać. A przecież trzeba być przygotowanym.
Jak ja z wieczora kładę się spać, już rozebrała się, zmęczona, w tej samej bluzce, co chodziła, myk, do łóżka, albo w byle jakiej piżamie i tak o, leżę, to zastanawiam się, a jak ja umrę? Nie, myślę, trzeba wstawać i ubierać się ładnie, w koszulę nocną, żeby jak odkryją mnie, to jakoś wyglądać.