Pod rozciągniętym rozpinanym swetrem cioteczka nosiła luźną granatową sukienkę upstrzoną maleńkimi żółtawymi kwiatkami – wyglądały, jakby ktoś wysypał je z rogu obfitości. Do sukni miała przypiętą złotą broszkę – pośrodku karneol, a wokół niego wycelowane we wszystkich kierunkach strzały. Ozdoba stanowiła pamiątkę po matce.
Wieczorami cioteczka miała w zwyczaju przygotowywać sobie w kuchni termofor: w piecu kuchennym zamontowano bojler, który długo trzymał temperaturę gorącej wody. Tak było i dziś. Dziewczyny znów zapomniały wyszorować blachę, przecież powtarzała im tysiąc razy! Prawdopodobnie wymknęły się do pokoju tego polskiego woźnicy. Zwłaszcza korpulentna Wiera lubiła kokietować statecznego Włodzimierza. Cioteczka nie mogła pojąć, dlaczego bardziej pociągała go szczupła Sonia. Warkocz wokół głowy, ale ten wiecznie zaczerwieniony nos?